W związku z rozpoczętym w niedzielę maratonem wyborczym, którego finalistów poznamy za kilka miesięcy, rozważane są trzy możliwości. Chory Fidel Castro, który od 1976 r. jest szefem Rady Państwa i Rady Ministrów, może zostać kolejny raz wybrany na te stanowiska. Niewykluczone jednak, że sięgnie po nie Raul Castro, który faktycznie sprawuje władzę w zastępstwie brata od lipca 2006 r. Według korespondenta madryckiej gazety „El Pais“ w Hawanie mówi się o trzeciej możliwości. 76-letni Raul, który nieraz sugerował, że jego pokolenie powinno ułatwić zmianę warty na wyspie, może wywindować na najwyższe stanowiska wiceprezydenta Carlosa Lage (56 lat) albo szefa dyplomacji Felipe Pereza Roque (42 lata). On sam zadowoliłby się przywództwem partii i zwierzchnictwem nad armią.

Maraton wyborczy – według opozycji wyborcza farsa – rozpoczął się dla 8,3 mln Kubańczyków, którzy ukończyli 16. rok życia, od głosowania na kandydatów do 169 zgromadzeń miejskich. Wiosną przyszłego roku zostaną wybrani delegaci prowincji i deputowani, którzy wyłonią skład Rady Państwa.

Według zachodnich dyplomatów ważniejsze od tego, czy 81-letni Fidel Castro zachowa stanowisko, są zmiany gospodarcze, o których jego brat wspomniał pierwszy raz w dniu święta narodowego 26 lipca. Raul Castro nie użył słowa „reformy“, ale skrytykował występujące na wyspie absurdy oraz biurokrację i korupcję. Przyznał, że płace są niewystarczające, mówił o drożejącej żywności, niewydolnym transporcie publicznym, złej sytuacji mieszkaniowej. Zapowiedział zwiększanie inwestycji zagranicznych „przy zachowaniu roli państwa i dominacji własności socjalistycznej“. – Bez popełniania błędów przeszłości – zastrzegła minister ds. inwestycji Marta Lomas.

Raul Castro zachęcał wszystkich do debaty na temat gospodarczej kondycji wyspy. Dyskusje inicjowane przez organizacje partyjne i Komitety Obrony Rewolucji odbywały się w ostatnich miesiącach na wyższych uczelniach, w zakładach pracy i w dzielnicach. Kubańczyków nie trzeba było zachęcać do krytyki: narzekali dosłownie na wszystko. Aktyw siedział z otwartymi ustami. Wystraszył się też Raul. – Kubańczycy mogą mówić o wszystkim, ale nie powinni sobie robić wielkich złudzeń: nie jesteśmy czarodziejami – próbował hamować krytyków.