Przywódca Libii przybył do Pałacu Elizejskiego białą limuzyną. Ku zdumieniu Francuzów, zamiast zamieszkać w jednym z pokojów gościnnych, rozbił olbrzymi namiot na środku ogrodu prezydenta.
To właśnie w nim będzie przyjmował swoich francuskich rozmówców. Między innymi ministra spraw wewnętrznych Michele Alliot-Marie czy szefa Komisji Zagranicznej parlamentu Axela Poniatowskiego.
Głównym celem wizyty Kadafiego, który ostatni raz gościł we Francji w 1974 roku, jest podpisanie wielomiliardowych kontraktów z francuskimi firmami. Libia chce kupić samoloty pasażerskie Airbus i myśliwce Rafale oraz sfinalizować dostawę do Libii reaktora jądrowego oraz pocisków przeciwpancernych Milan. Według syna Kadafiego Saifa al Islama „zakupy” razem będą kosztowały około 3 miliardów euro.
Mimo starań francuskiego rządu powrót Kadafiego na paryskie salony nie wszystkim się spodobał. Krytycy oskarżają prezydenta i premiera Francois Fillona o „brak wyobraźni” oraz „rezygnację z demokratycznych zasad”. Szczególnie gorzko komentowała wizytę Kadafiego sekretarz stanu ds. praw człowieka Rama Yade.
W wywiadzie dla dziennika „Le Parisien” powiedziała, że termin jego przyjazdu jest „skandaliczny. 59 lat temu podpisano bowiem powszechną deklarację praw człowieka.