Duch Miloszeviciów jeszcze żywy

Marko Miloszević był królem Pożarevaca. Ludzie, których niegdyś dręczył, wytoczyli mu proces

Publikacja: 07.02.2008 03:56

Duch Miloszeviciów jeszcze żywy

Foto: Rzeczpospolita

Marka nie ma w Serbii, dostał azyl polityczny w Rosji. Proces zaczyna się prawie osiem lat po obaleniu jego ojca Slobodana – prezydenta najpierw Jugosławii, potem Serbii, największego bałkańskiego zbrodniarza.

Pożarevac, rodzinne miasto Slobodana, to 40 tysięcy mieszkańców, fabryka ciastek Bambi i duch imperium Miloszeviciów unoszący się w powietrzu.

– To był horror. Nie chcemy tego pamiętać. Ale wciąż tu jest jego dom – mówi Jelena, mama pięcioletniej Katriny. Jest zła, że żona i syn Miloszevicia dostali azyl w Rosji. – Wszystko uszło im na sucho – mówi.

To tu Slobodan urodził się i tu został pochowany. W ogrodzie swojej willi w centrum miasta, otoczonym wysokim murem, którego strzegą dwa rottweilery i strażnik oddelegowany przez Socjalistyczną Partię Serbii. Dom nie robi wrażenia, ale – jak głosi legenda – prawdziwe królestwo Slobodan miał pod ziemią.

Młody Miloszević jeździł po mieście ferrari i nosił przy sobie magnum, z którego strzelał, gdy był zły

Strażnik nie chce wpuścić do środka. – Wizyty tylko w niedzielę – obwieszcza. – Już ze 200 tysięcy ludzi odwiedziło grób – mówi z dumą. Odkąd były przywódca Jugosławii trafił do aresztu w Hadze, a jego żona Mira i syn Marko uciekli do Rosji, willa świeci pustkami. – Sprzątają ją ludzie z partii albo czasem wpada żona Marko. Została tu razem z kilkuletnim Marko juniorem, który sam wygląda jak Slobo – mówi młody chłopak Uszar.

Duszanka Jovanović, staruszka, myje okno w domu naprzeciwko. Z futryny pamiętającej lata 50. złazi farba.

– Byli bardzo dobrymi sąsiadami. Gdybym potrzebowała cukru, na pewno by pożyczyli – mówi. W 2006 roku była na pogrzebie Slobodana i zapaliła mu świeczkę. – To było dobre dziecko. Nie bił się, nie awanturował. Mira też była dobrym dzieckiem. Bardzo się kochali. To była prawdziwa miłość od szkoły – wspomina. Duszanka Jovanović mówi o nich z sentymentem, ale zaraz zaznacza, że teraz życie jest lepsze.

Mieszkańcy Pożarevaca najmocniej odczuli na własnej skórze działalność syna Miloszevicia. – Marko zachowywał się jak szeryf. Robił, co chciał, a ludzie się go bali – wspomina założyciel niezależnego radia Boom 93 Milorad Tadić. Syn Miloszevicia, dziś 34-latek, wielokrotnie go nachodził, wyzywał od zdrajców, nasyłał tajną policję. – Pozabijam was! – krzyczał do dziennikarzy. – A ciebie – rzucił do Tadicia – powieszę na antenie na dachu. W latach 90. trzy razy zamykał radio. Był postrachem całego Pożarevaca. Jeździł po mieście ferrari, zmieniał dziewczyny i nosił przy sobie magnum, z którego strzelał, gdy był zły.

Przez niego Momczilo Veljković, który w ruchu Otpor walczył przeciwko reżimowi, na dwa miesiące trafił do aresztu. Ludzie Marko napadli go i pobili dwóch jego kolegów, ale to ci z Otporu zostali oskarżeni. Dopiero po ośmiu latach znaleźli się świadkowie, którzy chcą zeznawać przeciwko Marko. Proces ruszył wczoraj. – To źle, że Rosja przyznała mu azyl. On nie jest uciekinierem politycznym. Uciekł przed sprawiedliwością – mówi Veljković.

Do dziś w Pożarevacu straszą pustkami dawne dobra Marko: dyskoteka Madona, pizzerie, piekarnia. Ta ostatnia stoi w centrum. Czarne od kurzu okna zaklejone nekrologami, powyrywane lampy nad wejściem, zakneblowane drzwi. – To była przykrywka dla czarnych interesów. Jego prawdziwy biznes to gaz, papierosy, ropa, a nawet narkotyki – mówi Tadić.

Czy Pożarevac raz na zawsze wymaże Miloszeviciów z pamięci? Momczilo Veljković pokazuje zdjęcie mężczyzny z długim drewnianym palem, który siedzi na grobie Slobo. – O północy przedarł się przez mur. Chciał odsunąć płytę i przebić tym palem ciało Miloszevicia. Ale nie mógł odsunąć płyty – opowiada.

Marka nie ma w Serbii, dostał azyl polityczny w Rosji. Proces zaczyna się prawie osiem lat po obaleniu jego ojca Slobodana – prezydenta najpierw Jugosławii, potem Serbii, największego bałkańskiego zbrodniarza.

Pożarevac, rodzinne miasto Slobodana, to 40 tysięcy mieszkańców, fabryka ciastek Bambi i duch imperium Miloszeviciów unoszący się w powietrzu.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021