– Siedzę w gabinecie śledczego i pod przymusem piszę wyjaśnienia w sprawie tych absurdalnych oskarżeń – poinformowała telefonicznie dziennikarzy Ełła Kiesajewa, współprzewodnicząca Głosu Biesłanu. O tym, że jest sprawczynią napadu, dowiedziała się wraz z koleżankami w miniony piątek, gdy śledczy Federalnej Służby Komorników Sądowych wręczył im wezwania na przesłuchanie.

„Traktujemy te absurdalne i niemające nic wspólnego z rzeczywistością oskarżenia jako kontynuację wyniszczającej wojny prowadzonej przez władze przeciw ofiarom biesłańskiego zamachu terrorystycznego” – napisały w specjalnym oświadczeniu. Podkreśliły, że na kilka dni przed usłyszeniem zarzutów o pobicie przewodniczący sądu w Biesłanie ostrzegał je przed pisaniem skarg i groził „wszczęciem sprawy karnej”, jeśli nie zaprzestaną działalności.

Chodziło m.in. o skargę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, w której członkinie Głosu Biesłanu oskarżają władze Rosji o naruszenie praw krewnych ofiar tragedii do uczciwego śledztwa. Pod koniec stycznia Trybunał poinformował, iż skarga została przyjęta. Kilka dni później sąd w Osetii Północnej zdelegalizował organizację, ale matki postanowiły nadal walczyć o sprawiedliwość.

Przed miesiącem prokurator sąsiadującej z Osetią Północną Inguszetii wszczął przeciw działaczkom Głosu Biesłanu postępowanie o działalność ekstremistyczną. Chodzi o list otwarty z 2005 r., w którym kobiety oskarżają Putina o śmierć swoich dzieci. Oburzone matki spytały: „Oskarżamy Putina, ale czy jest to przejaw ekstremizmu?”. Prezydent nie odpowiedział.W ataku terrorystów na szkołę w Biesłanie w 2004 r. zginęło 339 osób, w tym 156 dzieci.