Autorzy dorocznych raportów zawsze wymieniali Chiny wśród dziesięciu państw systematycznie naruszających prawa człowieka. W tym roku przesunęli Państwo Środka o parę akapitów niżej, włączając je do grupy „krajów autorytarnych”, w których rozkwitowi gospodarczemu nie towarzyszy rozwój swobód obywatelskich. – To bardzo niefortunna decyzja – oświadczył T. Kumar, jeden z szefów Amnesty International. – Niepokojący jest też czas jej podjęcia: prezydent Bush jedzie na igrzyska olimpijskie i administracja najwyraźniej nie chce stawiać Chin w niewygodnej sytuacji.
Departament Stanu wyjaśnia, że nie ma formalnej listy, z którą wiązałyby się jakiekolwiek prawne następstwa. Jest jedynie zwyczaj wymieniania państw we wstępie do raportu. W tym roku w grupie krajów, w których prawa człowieka są nagminnie gwałcone, znalazły się między innymi Korea Północna, Iran, Kuba, Białoruś i Syria. Chiny znalazły się w towarzystwie takich krajów jak Wenezuela, Egipt czy Tajlandia. Waszyngton podkreśla jednak, że ocena sytuacji w Chinach się nie zmieniła.
Rzeczywiście dokument stwierdza na przykład, że Chiny „nadal odmawiają swym obywatelom podstawowych praw człowieka i fundamentalnych swobód”. „Rząd Chin wciąż monitoruje, prześladuje, zatrzymuje i więzi dziennikarzy, pisarzy, działaczy, adwokatów i ich rodziny” – alarmują autorzy.
– Gdy przyjrzeć się dokładnie wstępowi, to opisuje on Chiny jako kraj, w którym stan przestrzegania praw człowieka pozostaje zły. Opowiada o tym, że w wielu dziedzinach, szczególnie w odniesieniu do swobód religijnych w Tybecie i autonomicznym regionie Xinjiang, kontrola została wręcz zaostrzona – tłumaczył podczas konferencji prasowej zastępca sekretarza stanu Jonathan Farrar. Departament Stanu zwrócił też uwagę na coraz częstsze przymusowe przesiedlenia mieszkańców Pekinu w związku z budową obiektów olimpijskich. Farrar nie chciał jednak wyjaśnić dziennikarzom przyczyny zmian we wstępie. Zdaniem niektórych obserwatorów mogą one wynikać z chęci utrzymania dotychczasowego przesłania, ale w mniej konfrontacyjnej formie. Pekin jest nie tylko ważnym partnerem Ameryki w trudnych negocjacjach z Koreą Północną, ale też coraz bardziej liczącym się graczem na arenie światowej.
Reakcja Pekinu, który tradycyjnie odrzucił w ostrych słowach zawarte w raporcie oskarżenia, świadczyć może jednak o tym, iż Państwo Środka nie odebrało zmian jako komplementu.