Doradca premiera Wielkiej Brytanii cały wieczór przetańczył w objęciach pięknej dziewczyny w dyskotece w Szanghaju. Potem zaprosił ją do hotelu. Rano urzędnik stwierdził, że dziewczyna zniknęła, a razem z nią urządzenie do wysyłania i odbierania poczty elektronicznej.
Do zdarzenia doszło na początku roku podczas oficjalnej wizyty Gordona Browna w Chinach. Współpracownik premie-ra natychmiast poinformował o kradzieży służby bezpieczeństwa. Zdaniem ekspertów chiński wywiad najprawdopodobniej bez trudu odzyska wszystkie informacje zapisane w malutkim komputerze, a nawet może wykorzystać go do włamania się na serwer Downing Street. Brytyjski kontrwywiad jest niemal pewien, że chiński wywiad zastawił „honey-trap” – słodką pułapkę nagminnie stosowaną w czasach zimnej wojny.
W Chinach czy na Białorusi agentki wywiadu są gotowe iść do łóżka z osobą, od której mają wydobyć tajne informacje
Władze w Tokio są przekonane, że w podobną pułapkę wpadł trzy lata temu jeden z pracowników japońskiej ambasady w Pekinie. Dyplomata, który miał być szantażowany przez pracownicę baru karaoke, popełnił samobójstwo. Chińskie władze zapewniają, że to bezpodstawne pomówienia.
– W takich metodach przodowali Rosjanie, a teraz świetni są w nich także Chińczycy. Ta technika operacyjna najlepiej sprawdza się w krajach niedemokratycznych, gdzie można agentce kazać iść do łóżka z osobą, którą interesuje się wywiad. Ale sięgają po nie także kraje demokratyczne. Jako przynęty stosują na przykład prostytutki – mówi „Rz” Yossi Melman, komentator ds. bezpieczeństwa i służb wywiadowczych izraelskiej gazety „Haarec”.