Do zeszłorocznego konkursu zgłoszono różne przedsięwzięcia turystyczne zrealizowane w Polsce za pieniądze z Unii. – Konkurs to najlepsza forma, by w praktyce zobaczyć, jak wykorzystano pieniądze z Unii na cele turystyczne w Polsce. Zorganizowaliśmy go po to, by wypromować to co najlepsze w turystyce oraz by turyści do tych miejsc właśnie przyjeżdżali – mówi Szoszkiewicz. – W konkursie pokazaliśmy najlepsze inwestycje zrealizowane z unijnych środków. One pozwoliły na wynajęcie najlepszych projektantów wnętrz jak w przypadku jednego z finalistów konkursu klubokawiarni Presso za projekt „Design Alive! żywa galeria designu” w Cieszynie – dodaje.
Presso zwyciężyło w kategorii produkt promocyjny. W uzasadnieniu werdyktu jury napisało: „Na Śląskim Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości w Cieszynie zagnieździła się współczesna sztuka użytkowa, nowoczesne wzornictwo przemysłowe. A przy okazji pierwsza w Polsce żywa galeria designu, mieszcząca się w kawiarni w zamkowej oranżerii, a będąca logicznym i – jak sami właściciele mówią – podstępnym dopełnieniem idei Śląskiej Sieci na rzecz Wzornictwa. (...) »Design Alive!« stało się już jedną z atrakcji turystycznych Cieszyna”.
Ewa Trzcionka założyła galerię wraz z mężem. Gdy mówi, ile kosztowało ich przedsięwzięcie, nikt nie chce uwierzyć, że tak mało. – 20 tys. zł z Unii i 6 tys. zł naszych funduszy – śmieje się. – Po roku, odkąd zrealizowaliśmy projekt, mamy cztery razy więcej gości. Każdy może usiąść na stworzonym przez artystów krześle, zjeść z talerzy zaprojektowanych przez polskich projektantów. Mało tego, ponieważ ściany są pokryte łatwo zmywalną farbą, przychodzą do nas całe rodziny, a dzieciaki z pasją mażą po ścianach – dodaje.
Galeria powstała, by zwiedzający zamek mieli kontakt z nowoczesnym polskim designem. – Gdy się zastanawialiśmy , jak z tym trafić do ludzi, wymyśliliśmy galerię w klubokawiarni. W realizacji pomogli nam ludzie z ASP w Krakowie i Katowicach. Oni właśnie dobierali przedmioty, które są w galerii – mówi Trzcionka.
Na początku nikt nie wierzył, że taka galeria zainteresuje ludzi, żaden restaurator nie podjął się współpracy z jej założycielami. W ciągu kilku miesięcy to się zmieniło. Teraz Trzcionkowie wprowadzają nową usługę – zewnętrzny catering. Realizują zamówienia na przyjęcia 20- i 600-osobowe. – Okazało się, że ludzie chcą się bawić z klasą i elegancko. Chcą, by ich przyjęcia wyglądały tak jak u nas. Restauratorzy wiedzą, jak przyrządzić potrawy, a my, jak je podać – dodaje.