– Po co pan tu przyszedł? – zapytał wczoraj w parlamencie szefa socjalistycznego rządu Hiszpanii José Luisa Rodrigueza Zapatero lider prawicowej Partii Ludowej (PP) Mariano Rajoy. Jego zdaniem premier nie zaproponował żadnych poważnych środków przeciwdziałania kryzysowi gospodarczemu, w którym pogrąża się kraj. Prawica oskarża Zapatero o to, że celowo ukrywał przed społeczeństwem fatalny i stale pogarszający się stan gospodarki, by 9 marca tego roku socjaliści mogli ponownie wygrać wybory i utrzymać władzę.
Później zaś rząd wolał mówić o reformie ustawy aborcyjnej, o wspomaganym samobójstwie i o rozkopywaniu mogił z czasów wojny domowej, by odwrócić uwagę Hiszpanów od rosnącego bezrobocia i coraz wyższych cen.
– Trzeba być hipokrytą, żeby w celu uniknięcia debaty o gospodarce kłaść na stół takie tematy – oburzał się Mariano Rajoy w programie stacji Tele 5. Tematy, na które – jego zdaniem – „nie ma w Hiszpanii popytu” i które tylko dzielą społeczeństwo. Jak pomysł „zabijania ludzi za państwowe pieniądze” – tak określił wspomagane samobójstwo rzecznik Partii Ludowej Esteban Gonzalez Pons.
Przypierany do muru premier Zapatero zdecydował się w końcu wystąpić przed deputowanymi. Nie miał nic wesołego do zakomunikowania. Przyznał, że bezrobocie w Hiszpanii wzrosło w drugim kwartale tego roku do 10,44 proc. i było najwyższe od roku 2004, kiedy to socjaliści przejęli władzę w Hiszpanii po ośmiu latach rządów prawicy.
– Konkurencyjność, polityka socjalna, oszczędności i dialog ze społeczeństwem będą głównymi kierunkami działań rządu – zapowiedział premier. Nie krył, że dla Hiszpanii nadchodzą „trudne i skomplikowane” czasy. Trzeba się będzie pogodzić ze „słabym albo bardzo słabym” wzrostem gospodarczym (1,6 proc. w tym roku, 1 proc. w przyszłym), będącym efektem załamania się rynku nieruchomości, międzynarodowego kryzysu finansowego i wysokich cen ropy naftowej – tłumaczył Zapatero.