Wychodząc z synem przed dom w niedzielne popołudnie, Joe z pewnością nie spodziewał się, że spotka Baracka Obamę, który akurat prowadził kampanię w jego miasteczku w Ohio. Tym bardziej nie mógł przewidzieć, że wdając się w rozmowę o podatkach z Obamą, zapewnił sobie miejsce w historii wyborów prezydenckich.
Kiedy John McCain postanowił podczas debaty uczynić Wurzelbachera bohaterem swej walki o interesy drobnych przedsiębiorców, hydraulik trafił na pierwsze strony gazet i do głównych wydań telewizyjnych wiadomości w całej Ameryce.
Sława Wurzelbachera spłynęła też na innych jego kolegów po fachu, takich jak Joe Isle, właściciel firmy „Joe Hydraulik” z Minneapolis. Lokalny dziennik „Star Tribune” donosił w piątek o nagłym wzroście zainteresowania miejscowej ludności jego osobą oraz firmowym autem, na którym wielkimi literami napisana jest nazwa jego firmy.
Sam Wurzelbacher ma jednak mieszane uczucia. – Jest tyle ważniejszych spraw niż to, co sądzi hydraulik Joe. Zaczynam się czuć dziwnie w całej tej sytuacji – twierdzi. Tym bardziej że cały naród dowiedział się w piątek, iż Joe wcale nie jest zarejestrowany jako hydraulik, nie ma licencji do wykonywania tego zawodu i nie powinien go wykonywać nawet w ramach pracy dla firmy, która posiada tego rodzaju licencję.
– To granda, że tacy faceci pracują jako hydraulicy bez żadnego przygotowania. To my jesteśmy prawdziwymi hydraulikami Joe – grzmi Tom Joseph, przedstawiciel stanowego zrzeszenia pracowników usług hydraulicznych.