Próbowali się też wedrzeć do sali dokumentującej działania Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i UPA, jednak na ich drodze stanęło kilku milicjantów. UPA w latach 40. walczyła ze Związkiem Radzieckim oraz wymordowała tysiące Polaków na Wołyniu i Galicji Wschodniej.
Z pomocą komunistom pospieszyli deputowani rady obwodowej, którzy najpierw obserwowali zajście, później postanowili dołączyć do protestujących. „Jeden z radnych wszedł do sali z ekspozycją UPA, zdjął ze ściany tablicę z dokumentami i wyniósł ją do oczekujących na zewnątrz komunistów. Ci natychmiast pocięli ją kosmetycznymi nożyczkami. Tym razem milicja postanowiła nie interweniować” – relacjonowała ukraińska telewizja STB.
Komuniści obiecali pikietować muzeum codziennie, a deputowani rady obwodowej oświadczyli, że placówka nie dostanie więcej państwowych pieniędzy.
Incydent w Zaporożu to niejedyny przypadek walki komunistów z ekspozycjami, które upamiętniają UPA lub potępiają reżim komunistyczny. Muzeum Okupacji Sowieckiej w Kijowie kilkakrotnie przeżywało podobne najazdy. Komunistów wspomagali zwolennicy progresywnych socjalistów Natalii Witrenko, którzy wybijali w pomieszczeniu okna i niszczyli wystawę.
Na wschodzie Ukrainy kombatanci formacji UPA są uważani za zdrajców i kolaborantów Hitlera, na zachodzie kraju – za bohaterów i wyzwolicieli. Komuniści protestują także przeciw planom prezydenta Wiktora Juszczenki nadania specjalnego statusu żołnierzom UPA i uznania ich za stronę walczącą o niepodległość Ukrainy. W Charkowie i w Sewastopolu na Krymie zwolennicy reżimu komunistycznego grożą budową pomników upamiętniających ofiary UPA.