Chodzi o sprawę związaną z holenderską organizacją Kobiety na Falach, która – wykorzystując „pływającą klinikę” – wspomaga aborcję w krajach, gdzie jest ona nielegalna. W 2003 roku Langenort zawitał też do Polski.

W 2004 roku w Portugalii obowiązywało surowe prawo aborcyjne. Usuwanie ciąży możliwe było tylko w kilku przypadkach, m.in. zagrożenia życia matki. Dziś jest tam zupełnie inaczej. Prawo zmieniono w 2007 roku i zgodnie z nim każdą ciążę można przerwać w ciągu pierwszych dziesięciu tygodni.

Trybunał uznał, że pięć lat temu Portugalia mogła spodziewać się niepokojów społecznych i miała prawo im zapobiec. Ale jednocześnie stwierdził, że jej działania były nieproporcjonalne do celów. Jak orzekli sędziowie, na statku można było np. skonfiskować pigułki poronne.