Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU) słynie ze stawania w obronie terrorystów więzionych w Guantanamo czy ateistów urażonych obecnością bożonarodzeniowej szopki w szkołach publicznych. Tym razem ACLU staje w obronie grupy społecznej, która jeszcze do niedawna zdawała się być ostatnią, która potrzebowałaby takiego wsparcia: lobbystów.
[wyimek]Nowe reguły są szkodliwe, lobbing w USA zejdzie teraz do podziemia – ostrzegają krytycy[/wyimek]
Amerykańska Liga Lobbystów, ACLU oraz grupa Obywatele na rzecz Odpowiedzialności i Etyki (CREW) skierowały wspólny protest do Białego Domu. Krytykują w nim wprowadzony niedawno przez administrację w Waszyngtonie przepis zakazujący lobbystom jakichkolwiek słownych kontaktów z urzędnikami, którzy zajmują się przyznawaniem funduszy w ramach obejmującego ponad 787 miliardów dolarów programu ratowania amerykańskiej gospodarki. Według administracji Baracka Obamy, który podczas kampanii zapowiadał walkę z waszyngtońskimi grupami nacisku, firmy lobbingowe mogą się komunikować w tej sprawie z władzami jedynie na piśmie. Cała korespondencja zaś ma być publikowana na rządowej stronie internetowej.
„Lobbing objęty jest konstytucyjną ochroną. Prawo do równej możliwości kierowania petycji do władz jest jednym z fundamentów, na których zbudowano nasz kraj. Stwierdzenie, że jedna kategoria obywateli nie może korzystać z tego prawa w takim wymiarze jak wszyscy inni to jawna dyskryminacja” – piszą lobbyści w swym apelu. Domagają się albo skreślenia tego zapisu, albo jego rozszerzenia na wszystkich innych obywateli i instytucje. Biały Dom odpiera zarzuty.
– Celem tych przepisów jest pełna przejrzystość. Są one w pełni zgodne z konstytucyjnym wymogiem poszanowania wolności słowa – twierdzi rzecznik Białego Domu Ben LaBolt.