Tymczasem, gdy na przełomie marca i kwietnia w czeskim parlamencie poległ rząd Mirka Topolanka, nazwisko Jana Fischera znalazło się na ustach wszystkich. – To będzie premier nowego rządu – obwieścił bowiem zupełnie nieoczekiwanie prezydent Vaclav Klaus.
– Nie mam pojęcia, kto to jest. Pierwszy raz usłyszałem jego nazwisko w ubiegłym tygodniu – mówił wtedy „Rz” senator Obywatelskiej Partii Demokratycznej Jirzi Żak. Od piątku Jan Fischer przestał być zagadką, a jego oficjalna biografia zastąpiła tego dnia notę o Topolanku na stronie internetowej czeskiego rządu.
[srodtytul] Statystyk ze wstydliwą przeszłością [/srodtytul]
Nowy premier ma 58 lat, ale żadnego doświadczenia politycznego. Jak sam podkreśla, nie ma nawet politycznych ambicji. Przez ostatnie lata szefował czeskiemu urzędowi statystycznemu. I to raczej cyfry ma w genach, bo Fischer urodził się w rodzinie matematyków i statystyków. Jego ojciec pracował w Instytucie Matematyki Czeskiej Akademii Nauk. Nic zatem dziwnego, że i Jan skończył statystykę, po czym poświęcił jej całe dotychczasowe życie. Zresztą już zapowiada, że gdy tylko skończy premierowanie wróci do swojego urzędu.
Choć brak mu politycznego doświadczenia, to można powiedzieć, że dzięki statystyce o wielką politykę jednak się otarł. Od początku lat 90. zajmował się m.in. opracowywaniem wyników wyborów parlamentarnych i lokalnych. Odpowiadał też za kontakt z europejskim urzędem statystycznym Eurostat. Trafił też do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, gdzie zastanawiał się nad tym, jak rozpocząć statystyczne badania w Timorze Wschodnim.