– Sprawa Jewsiukowa wstrząsnęła społeczeństwem. Może w końcu coś się zmieni – stwierdził Kirył, jeden z uczestników akcji. Sam miał przykre doświadczenia z milicją. – Zatrzymali mnie z kolegą, przeszukali, zawieźli na komisariat w Sokolnikach i pobili. A potem oskarżyli o napaść na funkcjonariuszy i wszczęli postępowanie. Wyszło na to, że to my jesteśmy przestępcami.
Obrońcy praw człowieka zwracają uwagę na anomalie, takie jak wszechobecne łapówkarstwo, kupowanie stanowisk, nielegalny handel bronią, konszachty z kryminalnym półświatkiem, nadużywanie uprawnień, ściąganie haraczy, przypadki torturowania na komisariatach. To wszystko sprawia, że zwykły obywatel, zamiast liczyć na pomoc milicji, woli trzymać się od niej z daleka. Według sondażu Centrum Lewady milicji w Rosji boi się prawie 30 proc. ankietowanych. 42 proc. jest niezadowolonych z jej działań. Zadowolonych jest zaledwie 7 proc., a raczej zadowolonych – 39 proc. Dlaczego milicjanci biorą łapówki? Bo mało zarabiają. Państwo tak naprawdę nie walczy z korupcją w milicji, w przeciwnym razie trzeba by wszystkim dać podwyżki. Z tego samego powodu – uważają krytycy – do milicji trafiają ludzie bez odpowiedniego przygotowania.
„Milicja, którą utrzymujemy z naszych podatków, nie wypełnia podstawowej funkcji – ochrony obywateli” – pisze opozycyjny tygodnik „New Times”. „Przeciwnie, często stanowi ona realne zagrożenie, a interesy obywateli i funkcjonariuszy po prostu nie są zbieżne” – stwierdza pismo, które poświęca fatalnej sytuacji w milicji kilkanaście stron. Nie ono jedno. „Rzeźnia w supermarkecie” stała się punktem zwrotnym, media coraz głośniej mówią o tym, że konieczna jest radykalna reforma.
Zmiany kadrowe nie wystarczą. Gdy po strzelaninie w Moskwie zdymisjonowano kilku naczelników, w tym komendanta stolicy Władimira Pronina, część mediów dopatrywała się w tym oznak zmian. Rosyjski „Newsweek” komentował jednak ponuro: „Żadnej reformy nie będzie”. Podobnego zdania jest „New Times”: „Jesteśmy w pułapce. Reforma milicji bez zmiany reżimu, bez normalnej politycznej konkurencji i swobody mediów nie jest możliwa” – ocenia. Przywołując doświadczenia różnych państw byłego bloku komunistycznego, w tym skuteczne reformy przeprowadzone m.in. w Polsce i w Czechach, pismo odrzuca tezę, że problem z milicją to niezbywalny spadek po komunizmie. „Masowe zwolnienia i radykalny wzrost płac – to recepta, która mniej lub bardziej skutecznie zadziałała w tych krajach. Czy Rosja się na to zdecyduje?”.
Ta diagnoza, jakkolwiek bardzo radykalna, wydaje się słuszna. Potwierdzają ją ludzie obserwujący milicję zarówno z zewnątrz, jak i od środka. – System jest tak przeżarty, że nie da się go wyleczyć inaczej niż przez amputację – mówi „Rz” były pracownik milicji. Sieć powiązań jest zbyt mocna. Zwykli funkcjonariusze biorą łapówki i popełniają wykroczenia, a nierzadko i przestępstwa. Naczelnicy patrzą na to przez palce, pobierają za to „dolę” i mogą trzymać ich w szachu. Gdy do milicji trafia ktoś porządny, musi albo przyjąć ich reguły gry, albo odejść – podsumowuje nasz rozmówca.