To nie oznacza, że władze Kuby nie doceniają historycznego znaczenia tej decyzji. Hawana zresztą mówi wprost o „zwycięstwie socjalizmu i oporu narodu kubańskiego” nad USA. „Mimo presji, warunków i manewrów Stanów Zjednoczonych, wspaniała siła, którą pokazała Ameryka Łacińska, umożliwiła zadośćuczynienie, historyczne naprawienie błędu, pośrednie potępienie haniebnej przeszłości” - głosi komunikat odczytany w kubańskiej telewizji. „Kuba o to nie prosiła i nie chce wracać do OPA z powodu jej ponurej, kapitulanckiej historii, ale uznaje polityczne znaczenie, symboliczny i buntowniczy charakter tej decyzji, zainicjowanej przez ludowe rządy Ameryki Łacińskiej”.
Czy bracia Castro mają powody do zadowolenia? Zebrani w Hondurasie dyplomaci 34 państw OPA doszli do kompromisu w sprawie Kuby po długich i zaciętych sporach. Stanowisko przyjaciół reżimu w Hawanie - Wenezueli, Nikaragui, Boliwii czy Ekwadoru domagających się bezwarunkowego przywrócenia Kuby w prawach członka, napotkało opór ze strony Waszyngtonu, który uzależniał jej powrót od respektowania zasad OPA.
Obie strony mówią dziś o sukcesie. Szefowa amerykańskiego Departamentu Stanu Hillary Clinton podkreśla, że „Kuba wróci do OPA, jeśli OPA uzna, że jej członkostwo będzie zgodne z celami i zasadami tej organizacji, przede wszystkim dotyczącymi demokracji i praw człowieka”. Lewicowy lider Wenezueli Hugo Chavez twierdzi, że w Hondurasie zatriumfowała „godność Kuby”.
Głos w sprawie OPA zabrał też 82-letni Fidel Castro, który w 2006 roku wycofał się ze sceny politycznej, zostawiając władzę bratu. Pochwalił kraje latynoskie za antyamerykańską „rebelię”, ale nie szczędził słów potępienia OPA, będącej jego zdaniem „koniem trojańskim” Waszyngtonu w regionie, „popierającej neoliberalizm, handel narkotykami, bazy wojskowe i kryzysy gospodarcze”. „OPA była wspólnikiem wszystkich zbrodni popełnionych przeciwko Kubie” - pisał w kolejnym z komentarzy, za których pośrednictwem komunikuje się teraz z Kubańczykami.
Według kubańskiej gazety „Granma” Kuba nigdy nie wróci do OPA, która jest politycznym trupem, powinna raczej zainicjować powołanie nowej organizacji amerykańskiej, ale bez Stanów Zjednoczonych. To zaskakujące zważywszy na koncyliacyjny ton Baracka Obamy, który nie tylko zapowiedział „nową epokę” w stosunkach z Ameryką Łacińską, ale zdążył już odwołać nałożone przez jego poprzednika restrykcje dotyczące podróży z USA na Kubę i wysyłania stamtąd pieniędzy dla mieszkających na wyspie krewnych. Oba kraje wznowiły rozmowy o imigracji, możliwe, że dojdą również do porozumienia w sprawie przywrócenia bezpośrednich usług pocztowych (teraz poczta dostarczana jest za pośrednictwem krajów trzecich).