Kaddafi w pierwszą oficjalną podróż do Włoch od czasu, gdy jego agenci w 1988 roku wysadzili samolot PanAm nad Lockerby w Szkocji, wyruszył z wielkim rozmachem. Delegacja libijska licząca 400 osób, w tym kilkanaście pięknych amazonek z żeńskiej straży przybocznej, przybyła trzema samolotami. W środę na rzymskim lotnisku wojskowym Ciampino pojawił się w imponującym mundurze, który zdaniem włoskich komentatorów musiał wzbudzić zazdrość dyrektorów operetek, a nawet Michaela Jacksona.
Jako żywy wyrzut sumienia Kaddafi przywiózł ze sobą syna Omara Mukhtara – powieszonego przez Włochów w 1931 roku bohatera antywłoskiej partyzantki czasów kolonialnych.
Wizyta jest ukoronowaniem układu o przyjaźni i współpracy podpisanego między Włochami a Libią w Bengasi we wrześniu 2008 roku. Włosi kupili sobie libijską przyjaźń, a przede wszystkim dostawy ropy i gazu za 5 mld euro. Przez 25 lat będą inwestować w libijską infrastrukturę po 200 mln euro rocznie i wybudują autostradę wzdłuż wybrzeża do Egiptu. Wszystko w ramach odszkodowań za winy kolonialne.
Włochy kolonizowały tereny dzisiejszej Libii w latach 1911 – 1943, mordując 150 tys. mieszkańców. Drugie tyle zamknięto w obozach koncentracyjnych. W 1939 r. włoscy kolonizatorzy stanowili 13 proc. ludności.
Kaddafi, który doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu w 1969 r., rok później wyrzucił z kraju 20 tys. mieszkających tam Włochów. Wspierał skierowane przeciw Zachodowi i Izraelowi akcje terrorystyczne i sponsorowane przez ZSRR „ruchy narodowowyzwoleńcze”. Sankcje nałożone na Libię po zamachu nad Lockerby zdjęto, gdy wypłaciła odszkodowanie rodzinom ofiar i w 2003 r. zrezygnowała z ambicji posiadania broni jądrowej.