Stany Zjednoczone odwołały poprzedniego ambasadora po zabójstwie w 2005 roku byłego premiera Libanu Rafika al Haririego. O zorganizowanie zamachu zarówno Libańczycy, jak i przedstawiciele zachodnich władz oskarżyli wówczas syryjskie władze, które stanowczo temu zaprzeczały.
Barack Obama od kilku miesięcy dąży jednak do poprawy stosunków z Damaszkiem. Zdaniem analityków Waszyngton ma nadzieję na współpracę Syrii w kwestiach związanych ze stabilizacją Iraku, izraelsko-palestyńskim procesem pokojowym, a także na osłabienie więzów Damaszku z Teheranem. Nie będzie to jednak łatwa misja. Do Syrii pojedzie więc doświadczony dyplomata Robert Ford, ostatnio zastępca szefa amerykańskiej misji w Bagdadzie, a wcześniej ambasador w Algierii. W czasie swojej 25-letniej kariery pracował on również na placówkach w Turcji i Egipcie. Syryjskie władze już zaakceptowały jego kandydaturę. Robert Ford musi jeszcze zostać zatwierdzony przez Senat USA.
Wczoraj o odnowieniu wzajemnych stosunków z prezydentem Baszarem Assadem rozmawiał zastępca sekretarza stanu William Burns. Był on najwyższym rangą amerykańskim przedstawicielem, który odwiedził Damaszek od początku 2005 r.