[i]Korespondencja z Rzymu[/i]
Włoski premier jest oskarżony w trzech procesach. Pierwszy dotyczy skorumpowania brytyjskiego prawnika Davida Millsa, pracownika holdingu medialnego Fininvest należącego do Berlusconiego. W zamian za 600 tys. dolarów Brytyjczyk miał złożyć fałszywe zeznania na korzyść Berlusconiego w dwóch procesach o korupcję w 1997 i 1998 r. Mills został skazany na cztery i pół roku więzienia. W 2009 r. wyrok potwierdził sąd apelacyjny. Ten sam sąd uznał winę Berlusconiego, ale premier został wyłączony z procesu ze względu na immunitet.
W dwóch kolejnych sprawach chodzi o oszustwa podatkowe oraz o stworzenie funduszu łapówkowego w rajach podatkowych dzięki zawyżeniu rzeczywistych cen praw do zagranicznych filmów pokazywanych potem w sieci stacji telewizyjnych koncernu Mediaset, własności rodziny Berlusconich w latach 2003 – 2008. Wszystkie trzy procesy zostały wstrzymane.
Najpierw na podstawie ustawy przegłosowanej w parlamencie w 2008 r., zaraz po wyborach wygranych przez centroprawicę, która przyznała immunitet czterem najważniejszym osobom w państwie na czas pełnienia przez nie funkcji.
Trybunał Konstytucyjny w 2009 r. uznał, że ustawa jest niezgodna z konstytucją, która głosi, że wszyscy są równi wobec prawa. Powinna więc być przyjęta przez co najmniej dwie trzecie parlamentarzystów w obu izbach, a nie jak w tym przypadku zwykłą większością. Wobec tego w lutym ubiegłego roku parlament dzięki większości koalicji rządzącej przegłosował ustawę o tzw. uzasadnionych przeszkodach w stawaniu przed sądem, obejmującą premiera i jego ministrów. Praktycznie procesy premiera stanęły w miejscu. I właśnie o tej ustawie wypowiedział się w czwartek Trybunał Konstytucyjny.