Nie pomogły wielomiesięczne zabiegi dyplomatyczne Izraela, Amerykanów i ich zachodnich sojuszników, próbujących przekonać Palestyńczyków, aby nie prosili o uznanie swojego państwa przez ONZ. Na nic zdały się też stanowcze słowa Baracka Obamy, który w środę przekonywał delegatów z całego świata, że pokoju na Bliskim Wschodzie nie da się osiągnąć za pomocą rezolucji, i ostrzegł, że USA zawetują palestyńską prośbę.
Lider Palestyńczyków Mahmud Abbas wręczył w piątek sekretarzowi generalnemu ONZ Ban Ki Munowi formalny wniosek o członkostwo Palestyny w tej organizacji. Gdy z kopią tego dokumentu w ręku przemawiał na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, nagradzano go owacjami na stojąco. – Nie wierzę, że ktoś, kto ma chociaż resztki sumienia, może odrzucić nasz wniosek o pełnoprawne członkostwo w Organizacji Narodów Zjednoczonych – mówił przywódca Palestyńczyków, wywołując kolejną burzę oklasków ze strony delegatów z państw muzułmańskich, południowoamerykańskich, afrykańskich i części europejskich.
76-letni Abbas, który od lat 50. XX wieku jest ważnym graczem na palestyńskiej scenie politycznej, podkreślał, że uznanie państwa palestyńskiego jest realizacją niezbywalnych praw narodu palestyńskiego. – Nadeszła chwila prawdy i mój naród chce usłyszeć odpowiedź świata – mówił Mahmud Abbas, deklarując, że po 63 latach cierpienia Palestyńczycy mówią już dość.
– Palestyński przywódca słusznie zauważył, że negocjacje pokojowe od lat donikąd nie doprowadziły. To dobry pomysł, bo daje Palestyńczykom szanse na stworzenie nowych okoliczności bez uciekania się do przemocy – tłumaczy „Rz" Marina Ottaway z waszyngtońskiego Carnegie Endowment for International Peace.
Abbas szybko usłyszał odpowiedź izraelskiego premiera. – W Izraelu nadzieja na pokój nigdy nie maleje – stwierdził Beniamin Netanjahu. – Nie osiągniemy jednak pokoju przez rezolucje ONZ, lecz przez bezpośrednie negocjacje – podkreślił, dodając, że jest gotów natychmiast zacząć rozmowy.