Reklama

Rumunia: brak rozstrzygniecia w referendum oznacza klincz

Wczorajsze referendum w sprawie odwołania prezydenta jest nieważne z powodu niskiej frekwencji

Publikacja: 30.07.2012 01:01

Traian Basescu

Traian Basescu

Foto: AFP

Niedzielne referendum, którego przedmiotem jest odwołanie prezydenta Traiana Basescu, miało ostatecznie rozstrzygnąć konflikt pomiędzy głową państwa a rządem premiera Victora Ponty. O tym, czy tak się stanie, rozstrzygnie przede wszystkim frekwencja, przeprowadzane bowiem w ostatnich dniach sondaże wskazywały, że około dwóch trzecich Rumunów opowiada się za przedterminowym zakończeniem jego kadencji.

Prezydent – polityczny sojusznik prawicowego rządu Emila Boca, który w kwietniu utracił władzę po przegranym w parlamencie głosowaniu nad wotum zaufania – uważany jest powszechnie za współwinnego drastycznego obniżenia poziomu życia Rumunów wskutek forsowania programu naprawczego finansów.

Program oszczędnościowy narzucony Bukaresztowi przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy był warunkiem udzielenia krajowi pożyczek o wartości 6 mld euro. Cięcia płac w sferze budżetowej, masowe zwolnienia i podwyższanie podatków doprowadziło na początku roku do fali gwałtownych protestów społecznych, czego konsekwencją była utrata popularności rządzącej uprzednio prawicy i ostatecznie upadek rządu. Nowy rząd Unii Socjalno-Liberalnej utworzył w maju Victor Ponta, który od początku pozostaje z prezydentem w ostrym konflikcie nazywanym wojną dwóch pałaców (od siedzib rządu – w pałacu Victoria i prezydenta – w pałacu Cotroceni).

Mimo tego, że ponad 60 proc. ankietowanych Rumunów twierdziło, że weźmie udział w referendum, wielu obserwatorów podaje w wątpliwość, czy tak się rzeczywiście stanie. Powodem jest sezon urlopowy niesprzyjający na ogół aktywności politycznej. Niewiele może pomóc przedłużenie czasu głosowania do godz. 23 i ustanowienie punktów wyborczych w popularnych miejscowościach wypoczynkowych nad Morzem Czarnym. Rząd usiłował przeforsować zniesienie progu 50 proc. dla ważności referendum, jednak taką zmianę odrzucił Trybunał Konstytucyjny.

– Jeśli przy urnach nie stawi się 50 proc. uprawnionych, wówczas referendum nie będzie wiążące, a biorąc pod uwagę dostępne obecnie dane osiągnięcie tego jest raczej nierealne – mówił „Rz" w niedzielę wieczorem Cristian Campeanu, publicysta dziennika „Romania Libera". – W tej sytuacji ambicją lewicy będzie przynajmniej osiągnięcie 5,5 mln głosów przeciwko prezydentowi, żeby pokazać, że jego odwołania chce tyle samo ludzi, ilu w 2007 r. wybrało go na urząd.

Reklama
Reklama

Jeśli referendum nie przyniesie rozstrzygnięcia – co wydaje się prawdopodobne – wówczas ostry konflikt polityczny będzie w Rumunii trwał przynajmniej do wyborów parlamentarnych w listopadzie.

Problemem dla premiera Ponty jest silny nacisk ze strony Unii Europejskiej, która niezwykle krytycznie odniosła się do pospiesznych i naruszających zasady demokratyczne zmian wprowadzonych przez parlamentarną większość Unii Socjalno-Liberalnej (wymiana przewodniczących Izby Poselskiej i Senatu, ograniczenie prerogatyw Trybunału Konstytucyjnego, odwołanie rzecznika praw obywatelskich). Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso wystosował list do premiera Ponty, żądając w 11  punktach korekty stylu sprawowania rządów. Krytyka nie została oficjalnie odrzucona, choć w prorządowych mediach pojawiały się nieprzychylne komentarze na temat Viviane Reding, komisarz ds. sprawiedliwości UE krytykującej naruszanie porządku konstytucyjnego.

Na dłuższą metę Victora Pontę nie stać jednak na konflikt z Brukselą. Po pierwsze Rumunia nie będzie mogła wejść do grupy Schengen, po drugie zaś już niedługo będzie potrzebowała nowych kredytów. Jak trudno je uzyskać, pozostając w konflikcie z instytucjami międzynarodowymi, pokazuje przykład sąsiednich Węgier.

Niedzielne referendum, którego przedmiotem jest odwołanie prezydenta Traiana Basescu, miało ostatecznie rozstrzygnąć konflikt pomiędzy głową państwa a rządem premiera Victora Ponty. O tym, czy tak się stanie, rozstrzygnie przede wszystkim frekwencja, przeprowadzane bowiem w ostatnich dniach sondaże wskazywały, że około dwóch trzecich Rumunów opowiada się za przedterminowym zakończeniem jego kadencji.

Prezydent – polityczny sojusznik prawicowego rządu Emila Boca, który w kwietniu utracił władzę po przegranym w parlamencie głosowaniu nad wotum zaufania – uważany jest powszechnie za współwinnego drastycznego obniżenia poziomu życia Rumunów wskutek forsowania programu naprawczego finansów.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1248
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1247
Świat
Katastrofa samolotu pasażerskiego w Rosji. Na pokładzie znajdowało się ok. 50 osób
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1246
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1245
Reklama
Reklama