Poczobut, skazany rok temu za zniesławienie białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za  teksty w „Gazecie Wyborczej" i wpisy na prywatnym blogu, jest znowu oskarżany o zniesławienie prezydenta. Tym razem  miał je popełnić w publikacjach na opozycyjnych portalach Biełorusskij Partizan oraz Karta '97.

Za ponowne zniesławienie grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności, a z uwzględnieniem poprzedniej kary – nawet siedmiu lat i dziewięciu miesięcy więzienia.

Sam Poczobut nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego śledztwo w sprawie karnej przeciwko niemu zostało przedłużone.

– Dowiedziałem się o tym z mediów, a nie od władz. Nie mam pojęcia, o co chodzi – mówił „Rz". Gdy w czerwcu, po wszczęciu sprawy, przebywał w grodzieńskim areszcie śledczym, zapoznał się z materiałami sprawy i jego zdaniem były one prawie kompletne, by móc zostać przekazane do sądu.

Dziennikarz był przekonany, że będzie sądzony jeszcze przed rozpisanym na 18 listopada zjazdem ZPB. Wspominał o tym m.in. podczas posiedzeń kierowanej przez siebie Rady Naczelnej organizacji. Odroczenie terminu zakończenia śledztwa oznacza, że będzie mógł brać udział w pracach zjazdu i startować  w wyborach do organów kierowniczych ZPB, którego jest jednym z najbardziej wpływowych liderów.