Kiedy IKEA zaprezentowała swoją kolejną zabawkę - szczerzącego zęby pluszowego wilka o dziwacznym imieniu Lüfsig - nikomu nie przyszło do głowy, że może to wywołać reperkusje polityczne. Wilk - ubrany w dżinsy oraz kraciastą czerwoną koszulę i trzymający w łapach babcię miał przywodzić na myśl luźne skojarzenie z Czerwonym Kapturkiem. Być może w Europie tak było, ale mieszkańcom Hongkongu skojarzył się raczej z... miejscowym gubernatorem.
Zaczęło się u ubiegły weekend, kiedy demonstranci biorący udział w proteście przeciwko rządom Leung Chun-yinga, który w imieniu władz w Pekinie zarządzająca na wpół niezależną prowincją wykorzystali zabawkę jako karykaturę gubernatora. Członkowie ruchów demokratycznych uważają, że mimo pozornie przyjaznych gestów wobec mieszkańców tej byłej brytyjskiej kolonii dławi on ich swobody obywatelskie. Z tego powodu nadali mu przydomek "wilka w owczej skórze".
Podczas protestów Leung został obrzucany pluszowymi wilkami, tyle że przy okazji młodzi demonstranci odkryli, że po niewielkiej modyfikacji imię wilka w dialekcie kantońskim można odczytać w bardzo obraźliwy sposób jako "p... swoją matkę".
W ciągu kilkunastu godzin zabawka stała się prawdziwym przebojem zarówno w Hongkongu jak i na Tajwanie. Uznano ją za symbol sprzeciwu przeciwko "wilczej" polityce Pekinu wobec sąsiadów Chin w Azji. W parę dni cały zapas pluszowych wilków uległ wyczerpaniu.
Gubernator Leung Chun-ying zademonstrował, że nie traktuje sprawy poważnie i nie bierze sobie do serca "pluszowej zniewagi". Dla udowodnienia tego udostępnił na własnym blogu internetowym zdjęcie swojego biura, na którym widać wilka Lüfsiga siedzącego z założonymi nogami na gubernatorskim biurku.