Do incydentu doszło w połowie lipca, jednak dopiero niedawno dziennikarze "Svenska Dagbladet" dotarli do raportu wojskowego na ten temat.
Niezidentyfikowany samolot, na pewno według wojskowych rządowy, nadleciał ze wschodu, przeleciał nad Gotlandią i skręcił ku otwartemu morzu.
Piloci samolotu połączyli się z kontrolerami szwedzkiej przestrzeni powietrznej i poprosili o zgodę na przelot. Chcieli lecieć na zachód i dalej skręcić na południe, nad Bałtyk.
Prośba była dla Szwedów zaskoczeniem, samolot nie miał odpowiednich notyfikacji, jego piloci nie udzielili również niezbędnych informacji na temat samolotu - obcy "gość" nie otrzymał więc zgody na przelot.
Mimo to intruz naruszył szwedzką przestrzeń powietrzną - przeleciał w niej 55 kilometrów. Po ponownym połączeniu się z załogą Szwedzi musieli powtórzyć odmowę. Samolot był następnie śledzony przez prawie 100 minut.