W grudniu ubiegłego roku partia zwróciła się do swych sympatyków z prośbą o wsparcie finansowe. Rezultaty przeszły wszelkie oczekiwania. Jedynie w pierwszych dwu tygodniach zebrano ponad milion euro. Do tej pory suma datków przekroczyła 3,1 mln euro. - Nie udał się spisek przeciwko naszej partii ze strony establishmentu - zawiadomiło kierownictwo AfD swych członków i sympatyków.

Jest ich coraz więcej. Z najnowszych sondaży wynika, że partia domagająca się radykalnych kroków przeciwko napływowi rzeszy imigrantów, liczyć może na co najmniej 10 proc. głosów. Oznacza to, że w wyniku marcowych wyborów w Nadrenii Palatynacie, Badenii Wirtembergii i Saksonii Anhalt, AfD wprowadzi swych przedstawicieli do parlamentów tych landów. Liczy na to, że jesienią uda się to w wyborach w dwu innych landach. Do tej pory ma posłów w czterech parlamentach krajowych. Wszystko wskazuje na to, że uzyska reprezentację w Bundestagu po wyborach jesienią przyszłego roku.

Partia może liczyć na ofiarność swych sympatyków. Dysponuje obecnie sumą 6,4 mln euro. Środków tych będzie znacznie więcej w miarę spodziewanych sukcesów wyborczych. A także radykalizacji niemieckiego społeczeństwa, które w większości nie akceptuje polityki rządu kanclerz Angeli Merkel.

Jednym ze źródeł partyjnych dochodów była sprzedaż sztabek złota. Po zawyżonych cenach, ale za to z certyfikatami podpisanymi przez liderów partii. Akcja przyniosła miliony, ale musi zostać ograniczona po nowelizacji ustawy o finansach partyjnych.