Austriacki ambasador został we wtorek wezwany do greckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Rozmowa była napięta, jeśli wręcz nie wroga.
– Austria podejmuje jednostronne działania, które w żaden sposób nie są przyjazne dla naszego kraju – uznało greckie ministerstwo.
Grecy bardzo źle przyjęli organizację spotkania dyplomatów krajów bałkańskich w sprawie kryzysu uchodźców w Wiedniu, na które nie zostali zaproszeni przedstawiciele Aten. Ale jeszcze gorzej zareagowano pod Akropolem na decyzję Austriaków z ub. tygodnia o częściowym zamknięciu austriackiej granicy dla uchodźców. Od tej pory Austria przyjmuje maksymalnie 80 wniosków o azyl dziennie, trzy razy mniej niż w 2015 roku, gdy prawo do azylu dostało 90 tys. osób. Jednocześnie Austriacy zgadzają się przepuścić przez swój kraj do 3,2 tys. osób dziennie, czyli przeszło milion rocznie. A to zostało źle przyjęte przez Niemcy.
– Jeśli inni sądzą, że tym problemem obarczą nas, to my tego w dłuższym okresie nie przyjmiemy – ostrzegł szef MSW Thomas de Maiziere.
Także Komisja Europejska wezwała Austrię do ponownego przemyślenia swojej decyzji, co zresztą Wiedeń od razu odrzucił. Ograniczenie liczby przyjmowanych uchodźców jest sprzeczne z prawem europejskim.