Z kolei Amerykanin belgijskiego pochodzenia, 63-letni Marc Noel, w momencie eksplozji kupował gazety. - Decyzja o zakupie gazety uratowała mi życie. Gdybym nie poszedł po gazetę, stałbym tam, gdzie doszło do wybuchu - przekonywał. - Ludzie płakali, krzyczeli, wszędzie były dzieci. To było straszne przeżycie - dodał.
Ilaria Ruggiano, która czekała właśnie na odprawę na lotnisku Zaventem, relacjonowała, że w pewnym momencie usłyszała eksplozję i zobaczyła jasny błysk. - Moja mama upadła na podłogę - została ranna. Rzuciłam bagaż i upadłam na podłogę. Zobaczyłam dziecko, krwawiło. Próbowałam otrzeć mu krew chusteczką, ale to nie pomagało - mówiła.
Jérôme Delanois w momencie wybuchu siedział w kafejce internetowej na lotnisku. - Były dwa wybuchy - jeden duży i jeden mniejszy. Po pierwszym zaczęły walić się ściany. Wybuchł pożar. Z okien wylatywały szyby - mówił.
Belinda How, która przyleciała z Malezji do Brukseli na urlop, czekała na odprawę do samolotu linii Etihad Airways, kiedy usłyszała eksplozję. - Staliśmy blisko miejsca wybuchu. Wszyscy krzyczeli. Powiedziałam do mojego syna - cierpiącego na zespół Downa - "musisz uciekać". "Boli mnie noga" - odpowiedział. Myślę, że był w szoku. Rzuciłam bagaż, chwyciłam go za rękę i zaczęłam uciekać. Kiedy uciekałam wybuchła druga bomba - relacjonowała.
- Kiedy usłyszałem pierwszą eksplozję ludzie zaczęli krzyczeć i uciekać - mówił telewizji Al Jazeera Tom, pracownik lotniska. - Kiedy usłyszałem drugą eksplozję, która nastąpiła ok. 30 sekund po pierwszej, wokół mnie zapanował chaos. Wszystkich ogarnęła panika, ludzie byli cali we krwi - dodał.