Helmut Kohl ma 86 lat, porusza się na wózku, jest po wylewie, mówi z trudem i już kilka razy żegnał się z życiem. Viktor Orbán jest postrzegany w Niemczech jako główny krytyk polityki imigracyjnej Angeli Merkel w Europie. Kto jest z Orbánem, ten nie tylko jest przeciwko Merkel, ale też demonstruje w ten sposób swój ostry sprzeciw. I to właśnie czyni Helmut Kohl.
Dołączył tym samym do Horsta Seehofera, premiera Bawarii, który spotyka się z Orbánem regularnie i przy każdej okazji powtarza, że to premier Węgier ma rację w sprawie imigracji. To w końcu on pierwszy postawił mur na granicy. Kilka państw poszło w ślady Węgier.
Helmut Kohl nazwał Orbána Europejczykiem z krwi i kości i nie krył swego rozczarowania stanem spraw w Europie. Nie wiadomo, kiedy miałby się spotkać z premierem Węgier, który zapewne nie omieszka odwiedzić chorego byłego kanclerza w jego domu w Ludwigshafen. Był tam już niedawno Miro Kovac, szef chorwackiego MSZ, prezentujący w sprawie uchodźców podobne poglądy co Orbán. Przywódca Węgier od lat nie ma w Niemczech dobrej prasy, opowiadając się za ograniczeniem prerogatyw Brukseli w wielu sprawach, także w czasach kryzysu imigracyjnego.
Helmut Kohl nie kryje od dawna, co myśli o Angeli Merkel, która jemu właśnie zawdzięcza karierę polityczną. Dlatego też znana była swego czasu nawet jako „dziewczyna Kohla". Ale to ona odwróciła się od swego mentora w grudniu 1999 roku, publikując na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung" słynny artykuł, w którym dystansowała się od byłego kanclerza. I to w chwili gdy afera „czarnych kas" partyjnych Kohla sięgała zenitu. Były kanclerz jej tego nie zapomniał i raz po raz dawał publicznie wyraz niechęci do Merkel.
Głos byłego kanclerza jest w partii Angeli Merkel słyszalny i zapewne wzmocni frakcję przeciwników pani kanclerz. Ale frakcja ta nie jest obecnie mocna. To paradoks, bo w sytuacji kryzysowej powinna się wzmocnić. Wydaje się jednak, że została czasowo rozbrojona, w chwili gdy na granicy RFN pojawia się zaledwie kilkudziesięciu uchodźców dziennie, a nie wiele tysięcy, jak jeszcze kilka miesięcy temu. To oczywiście sytuacja przejściowa i nic nie wskazuje na to, aby do Niemiec nie przybyło w tym roku setki tysięcy nowych imigrantów. Ale pani kanclerz zmienia kurs wobec uchodźców i zaostrza przepisy imigracyjne w rytmie niemal miesięcznym. To osłabia krytyków w jej własnym ugrupowaniu.