Wśród nich Chalid Szejk Mohammed uznawany za pomysłodawcę zamachów na Amerykę z 11 września 2001 r., bliski współpracownik Osamy bin Ladena, mający polski epizod w więziennym życiorysie. To on, jak wynikało z doniesień mediów amerykańskich, był w 2003 roku najważniejszym z przetrzymywanych w tajnym więzieniu CIA w Starych Kiejkutach.
Uwolnieni z Guantanamo pojechali na odbywanie dalszej kary do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, 12 z nich to Jemeńczycy, trzech Afgańczycy, podał amerykański Departament Obrony. Niektórzy przebywali tam – bez postawienia formalnych zarzutów – prawie 14 lat, czyli mniej więcej tyle istnieje wzbudzający kontrowersje obóz.
Powstał w styczniu 2002 r. w najgorętszej fazie amerykańskiej wojny z islamskim terrorem, którą rozpoczął prezydent George Bush po atakach Al-Kaidy na USA w 2001 r. Mieli tam trafiać najbardziej niebezpieczni terroryści.
Obóz znajduje się poza zasięgiem amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Leży na Kubie, na terenie, który Amerykanie wydzierżawili na bazę marynarki wojennej na początku ubiegłego wieku, gdy na wyspie władze były proamerykańskie. Później antyamerykańskie władze komunistyczne uznały to za okupację.
Początkowo Amerykanie nie podawali nawet, kogo przetrzymują i ilu jest więźniów, nie mówiąc o tym, że przetrzymywali ich bez postawienia formalnych zarzutów. A agenci CIA stosowali wobec nich, jak wynika choćby z książkowych wspomnień bezpodstawnie przetrzymywanego przez pięć lat niemieckiego Turka Murata Kurnaza, tortury psychiczne i fizyczne, w tym podtapianie (waterboarding).