Konferencja, która rozpoczęła się dziś i potrwa do 1 marca, zorganizowana została przez papieską Akademię Nauk Społecznych i Papieską Akademię Nauk, przy wsparciu papieża Franciszka.
Jak podkreślają badacze - biolodzy, ekolodzy i ekonomiści - biorący udział w konferencji, już w tej chwili zagrożonych wyginięciem jest jeden na pięć gatunków. A jeśli nie zostaną podjęte pilne działania - do końca trwającego XXI wieku wymrze połowa z żyjących obecnie gatunków roślin i zwierząt.
Uczestnicy konferencji podkreślają, że od czasu do czasu słyszymy na przykład o tygrysach czy nosorożcach, które znajdują się na skraju wyginięcia, ale zagrożenie dotyczy wielu innych gatunków roślin i zwierząt.
Musimy sobie uświadomić, że wykorzystywanie zasobów ziemi w takim zakresie jak obecnie spowoduje zagładę gatunków, które oczyszczają nasze powietrze i wodę, pracują na nasze wyżywienie, a jednocześnie pochłaniają emitowany przez nasze fabryki i samochody dwutlenek węgla, regenerują glebę, a oprócz tego - dostarczają nam estetycznej inspiracji - alarmują naukowcy.
Zdaniem uczestników konferencji, wymieranie gatunków jest dla cywilizacji jeszcze bardziej niebezpieczne niż zmiany klimatu, Z prostego powodu - jest nieodwracalne.
Dosadnie o zagrożeniu gatunków wypowiedział się kontrowersyjny biolog Paul Ehrlich z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii. Jedynym, jego zdaniem, wyjściem z sytuacji jest ograniczenie populacji ludzi. Jak ocenia Ehrlich, pod koniec tego wieku na Ziemi będzie żyć około 12 miliardów homo sapiens, co oznacza załamanie cywilizacji.
- Chcemy budować autostradę przez Serengeti, aby z tamtejszych terenów uzyskiwać coraz więcej metali rzadkich, niezbędnych przy produkcji naszych telefonów. Ogołocimy morza z ryb, zamordujemy rafę koralową, nasycimy atmosferę dwutlenkiem węgla. Trzeba to zatrzymać. Pytanie tylko - jak? - pyta Ehrlich.
Obecności Ehrlicha na watykańskiej konferencji sprzeciwiało się wiele środowisk katolickich. Aby zapobiec przyjazdowi biologa zebrano 11 tysięcy podpisów. Organizatorzy nie zrezygnowali jednak z zaproszenia naukowca.
Niechęć do amerykańskiego biologa spowodowana jest właśnie tym, że za najlepszą metodą ratowania środowiska naturalnego na Ziemi uważa on radykalne ograniczenie wzrostu ludzkiej populacji.
- Optymalna dla Ziemi populacja ludzi, czyli około miliarda, miałaby szeroko pojęty efekt pro-life - tłumaczy Ehrlich. Jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu ma być rozpowszechnianie antykoncepcji.
Trwająca w Watykanie konferencja jest pierwszym z planowanych przez papieża Franciszka serii spotkań, poświęconych kwestiom ekologicznym, które głowa Kościoła uznała za problem ludzkości wymagający pilnego rozwiązania.