Korespondencja z Nowego Jorku
Nominacja Boltona wywołała mieszane reakcje w Ameryce. „To dobra wiadomość dla sprzymierzeńców Ameryki, ale zła dla jej wrogów. On doskonale rozumie zagrożenia, jakie czyhają na nas ze strony Korei Północnej, Iranu i radykalnego islamu" – stwierdził senator Lindsey Graham z Karoliny Południowej.
Krytycy wyrażają obawę, że znany z ciętego języka Bolton może dążyć do realizacji swych poglądów i wspierać rozwiązania wojskowe w stosunku do Iraku, Iranu, Syrii czy Korei Północnej.
Mieszanka wybuchowa
„Jest jednym z niewielu ludzi, którzy są w stanie uwikłać Stany Zjednoczone w wojnę" – pisze „New York Times", dodając, że wraz z podzielającym wiele jego poglądów Mikiem Pompeo na stanowisku sekretarza stanu tworzą wybuchową mieszankę, która jest uosobieniem „najbardziej nacjonalistycznych instynktów prezydenta Trumpa".
Generalnie rzecz biorąc, John Bolton uważa, że „Stany Zjednoczone mogą robić, co chcą, bez względu na prawo międzynarodowe, traktaty czy inne porozumienia polityczne zawarte przez poprzednie administracje" – czytamy dalej w „NYT".