Zgodnie z wydanym 15 stycznia rozporządzeniem marines nie mogą ich mieć nie tylko na głowie i karku, ale też na dłoniach, palcach, nadgarstkach ani w środku jamy ustnej. Oficerowie mają zaś prawo do maksymalnie czterech tatuaży widocznych podczas noszenia standardowego stroju do ćwiczeń. Rysunki nie mogą być seksistowskie, rasistowskie, wulgarne, antyamerykańskie ani nawiązywać do narkotyków, gangów czy grup ekstremistycznych.

W przypadku oficerów tatuaż nie może być szerszy niż 5 cm. Szeregowi marines mają prawo do rysunków, które nie są większe niż jedna czwarta powierzchni ręki czy nogi. Jak zauważa pismo “Desert Warrior”, żołnierze, którzy już teraz mają pokryte rysunkami większe powierzchnie, nie zostaną ukarani, ale muszą przedstawić zdjęcia udowadniające, że zrobili je sobie wcześniej. Będą też mieli kłopot z awansem na stopnie oficerskie. Dowódcy uważają bowiem, że choć osoba z tatuażem niekoniecznie jest złym żołnierzem, to nie jest najlepszym kandydatem na najwyższe stanowiska.

– Zbyt duże tatuaże nie są zgodne z naszymi tradycyjnymi wartościami. Niektórzy korzystali z prawa do tatuowania się do takiego stopnia, że stawało się to sprzeczne z naszą profesjonalną postawą i wysokimi standardami, których przestrzegania Ameryka od nas oczekuje – przekonywał już trzy lata temu gen. James Conway, dowódca Marines.