Grzywną według stawki naliczonej za 40 dni po 30 euro za każdy z nich zakończył się proces odwoławczy Norberta Weidnera, 41-letniego byłego już redaktora naczelnego marginalnego pisemka " Burschenschaftlichen Blätter" o nakładzie 145 egzemplarzy.
Sad uznał go winnym zamieszczenia w piśmie własnego listu do redakcji, w którym oskarżył o zdradę ojczyzny pastora Dietricha Bonhoeffera. Pastor, ikona antyhitlerowskiego ruchu, miał według niego przekazywać Anglikom w czasie wojny informacje wywiadowcze. Weidner oskarżył tego samego Bonhoeffera, który uchodzi za największego obrońcę honoru Niemiec. Męczennika, który zginął na szubienicy w obozie w Flossenbürgu z rozkazu Hitlera na dwa tygodnie przed wkroczeniem Amerykanów. Tego samego, który wbrew doktrynie politycznej niemieckiego Kościoła protestanckiego wypowiedział posłuszeństwo nazistom.
Za szkalowanie dobrego imienia uczestnika antyhitlerowskiego ruchu oporu - uzasadnił Sąd Krajowy w Bonn.
Więcej w jutrzejszej "Rzeczpospolitej"