Rozwiązanie coraz bardziej palącego problemu nielegalnych imigrantów w Ameryce miało być jednym z wielkich osiągnięć prezydentury George’a W. Busha. Najpierw Biały Dom chciał uporządkować prawny bałagan, proponując nową ustawę. Nie udało się.
Potem próbował wyegzekwować przestrzeganie już istniejących przepisów. Prawie 140 tysięcy przedsiębiorstw w całym kraju zostało powiadomionych, że numery ubezpieczenia społecznego ich pracowników nie zgadzają się z numerami w rządowym systemie. W jesieni właściciele tych firm mieli dostać ultimatum: wyjaśnią niezgodność albo zwolnią „podejrzanych” pracowników w ciągu trzech miesięcy. Za niepodporządkowanie się władzom groziły surowe kary.
Przeciw tej akcji zawiązała się jednak koalicja pracodawców i obrońców praw obywatelskich. Sąd federalny w Kalifornii, przed którym złożono skargę na działanie władz, zadecydował, że zaostrzenie polityki rządu łamie wprowadzony w latach 80. zakaz nadmiernego obciążania małych przedsiębiorstw. Stwierdził też, że w bazie danych ubezpieczenia społecznego istnieje tyle błędów, iż wśród poszkodowanych mogłoby się znaleźć wielu legalnie zatrudnionych.
Szacuje się, że w Ameryce jest około 12 mln nielegalnych imigrantów. Część z nich posługuje się fałszywymi numerami ubezpieczenia społecznego, które są mniej więcej odpowiednikiem polskiego PESEL. Bez numeru pracownik nie może dostawać wypłaty i odprowadzać podatków.