Zdaniem rosyjskiego politologa Aleksieja Muchina tak zła opinia o rosyjskim przywódcy to wynik wojny propagandowej prowadzonej w ostatnich latach między Rosją a Zachodem.
– Specjaliści doskonale wiedzą, że potencjał militarny Rosji nie odpowiada wojowniczej retoryce przywódców naszego kraju. Ma ona jedynie zaakcentować sprzeciw wobec planów rozmieszczenia w Polsce i Czechach elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej – twierdzi Muchin. Jest zdania, że politycy w bogatych krajach dostali do ręki argument, iż przed Rosją należy się bronić i wzmacniać potencjał militarny.
Badania przeprowadzone w 23 innych krajach wskazują jednak, że tylko co trzeci ich mieszkaniec uważa Putina za zagrożenie dla bezpieczeństwa i demokracji. Natomiast w samej Rosji zdecydowana większość obywateli jest zdania, że ustępujący prezydent ma wręcz zbawienny wpływ na uspokojenie sytuacji międzynarodowej (76 proc.) i jest gwarantem przestrzegania praw człowieka (64 proc.).
Najbardziej znany rosyjski obrońca praw człowieka Siergiej Kowaliow w opublikowanym wczoraj liście otwartym oskarżył jednak prezydenta o zaprzepaszczenie zdobyczy demokracji. „Wybory, najważniejsze kryterium demokracji, w Rosji już nie istnieją” – napisał były dysydent.
Jego zdaniem dowodem na to jest 99-proc. poparcie, jakie partia rządząca zdobyła w niektórych regionach podczas ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych. Obrońca praw człowieka apeluje, aby zakłamaniu i cynizmowi władzy przeciwstawił się obywatelski front. Inaczej Rosji grozi stoczenie się w „krwawą i brunatną otchłań”.