W kręgach dyplomatycznych nikt się nie dziwi oprawie wizyty premiera Władimira Putina. – Cóż, dla nas Putin to nadal szef – mówi anonimowo jeden z francuskich dyplomatów. Nic dziwnego, że po spotkaniu szefa rządu Rosji z jego francuskim odpowiednikiem, premierem Francois Fillonem, rosyjski polityk udał się wieczorem na kolację prosto do prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego.
Jak napisał z okazji wizyty rosyjski „Kommiersant”, Sarkozy to partner, który potrafi „najlepiej się dostosować” do Putina. Pozytywnie ocenił ostatnie rosyjskie wybory, podczas gdy z innych zachodnich stolic płynęły przygany.
– Obawy o prawa człowieka w Rosji są przesadzone – stwierdził wczoraj Putin, odpowiadając na pytania dziennikarzy. Jak zauważył, we francuskich więzieniach „też jest sporo problemów”.
Dwudniowa wizyta w Paryżu to pierwsza podróż na Zachód Putina w roli premiera. Paryż wydaje się naturalnym celem, gdyż Francja przejmuje 1 lipca przewodnictwo w Unii Europejskiej, z którą Moskwa podejmuje na nowo negocjacje w sprawie strategicznego partnerstwa. Fillon podkreślił, że chce zawarcia porozumienia z Rosją do końca sześciomiesięcznej francuskiej kadencji.
O czym jeszcze rozmawiali premierzy Rosji i Francji? „Gdy cena ropy zbliża się do 130 dolarów za baryłkę, jest jasne, że w Moskwie, podobnie jak w stolicach zachodnioeuropejskich, energia to najważniejszy temat” – napisał francuski „Le Figaro”. W przeddzień przyjazdu Putina Paryż zaproponował, by grupa najbogatszych państw podjęła wspólną akcję na rzecz zwiększenia wydobycia ropy przez jej producentów, co miałoby doprowadzić do spadku cen. Rosja, drugi na świecie producent ropy i pierwszy gazu, jest jednym z głównych adresatów zachodnich próśb. – To nie Rosja ustala ceny ropy, tylko rynek – mówił jednak wczoraj Putin.