Rz: Czy decyzję sądu miejskiego w Moskwie o ponownym rozpatrzeniu wniosku rodzin ofiar Katynia można postrzegać jako zapowiedź zmiany stosunku sądów rosyjskich do problemu?
Gleb Pawłowski: Radziłbym nie ulegać takim złudzeniom, gdyż decyzja ta nie przesądza o ostatecznym rozstrzygnięciu sprawy. Problem Katynia nie może być rozwiązany za pomocą przepisów prawa. Decyzja o rehabilitacji polskich oficerów powinna zapaść na płaszczyźnie politycznej. Z punktu widzenia radzieckich przepisów prawnych obowiązujących w momencie popełnienia zbrodni polscy oficerowie w ogóle nie powinni byli zginąć. Ich egzekucji nie poprzedzała żadna procedura prawna, nie został wydany żaden wyrok sądowy. Katyń był więc zbrodniczym aktem politycznym i w ten sposób należy go postrzegać.
Może problem budziłby mniej emocji, gdyby powiodły się starania Memoriału o odtajnienie aktów sprawy katyńskiej?
Utajnienie akt dotyczących zbrodni tamtego okresu, i to nie tylko katyńskiej, jest rzeczywiście dużym problemem. Jestem pesymistą, jeśli chodzi o ocenę skuteczności rozwiązania go w drodze sądowej. A jednak działalność Memoriału w tej sprawie należy ocenić jako korzystną, gdyż ciągle nam przypomina o tym, że problem istnieje.
Co się tyczy sprawy katyńskiej – nie sądzę, że w przypadku odtajnienia akt coś mogłoby nas w nich zaskoczyć. Przecież widzieliśmy już dokumenty niepozostawiające cienia wątpliwości co do mechanizmu decyzyjnego, który poprzedzał bezprawną egzekucję. To, że wina za nią spoczywa na członkach Biura Politycznego, nie podlega przecież dyskusji. Szczerze mówiąc, nie rozumiem sensu utajnienia czegokolwiek w tej sprawie. Dlatego nie oczekuję, iż odtajnienie zasadniczo wzbogaci naszą wiedzę.