Największe i najbardziej wpływowe włoskie media wracają do sprawy, o której przed ćwierćwieczem było głośno. 15-letnia Emanuela Orlandi znikła 22 czerwca 1983 r. i do dziś nie ma po niej śladu. Dwa tygodnie później ktoś zadzwonił do Biura Prasowego Watykanu, żądając w zamian za jej uwolnienie wypuszczenia na wolność Ali Agcy. Porwanie połączono z zamachem na papieża, ale wobec braku dowodów dochodzenie zamknięto 11 lat temu.

Teraz sprawa powraca. Sabrina Minardi, kiedyś żona piłkarza Bruno Giordano, a potem kochanka Enrico De Pedisa, herszta gangu Banda della Magliano, rzekomo odzyskała pamięć. Złożyła zeznania, że Orlandi uprowadził gang jej kochanka na zlecenie abpa Paula Marcinkusa – wówczas prezesa watykańskiego banku IOR i jednego z bohaterów skandalu, łączącego IOR z bankructwem Banku Ambrosiano, a przez to z lożą masońską, mafią, praniem pieniędzy, handlem bronią i zabójstwami.

Trudno zrozumieć, jakie motywy miałyby kierować abpem Marcinkusem. Sprawa wygląda na piramidalną konfabulację i trudno zrozumieć, czemu interesuje się nią poważna włoska prasa.