W Czechach konflikt między rządem a prezydentem wy- buchł, gdy Vaclav Klaus zarzucił przywódcy Gruzji Micheilowi Saakaszwilemu wywołanie wojny w Osetii Południowej. „Rozpocząć wojenną awanturę, w której w wielkiej liczbie umierają cywile, to rzecz zła i w każdym przypadku nie do przyjęcia, ale wywołać coś takiego właśnie teraz, na skraju Europy, w dniu otwarcia olimpiady, jest podwójnie nie do przyjęcia” – napisał prezydent Klaus na łamach „Mlada Fronta Dnes”.
Artykuł pochwalił prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Skrytykował go jednak szef czeskiej dyplomacji Karel Schwarzenberg, który uznał stanowisko Klausa za jednostronne i wyraził żal, że prezydent nie spotkał się z nim przed upublicznieniem swoich poglądów. Zdanie Klausa poparła z kolei opozycja – Czeska Partia Socjaldemokratyczna i komuniści.
O ile w Czechach kontrowersje wywołał głos krytyczny pod adresem Gruzji, o tyle w Polsce dyskusja rozgorzała po wystąpieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi, w którym mówił, że przyjechał walczyć na rzecz Gruzji. Premier Donald Tusk stwierdził, że prezydent powiedział „kilka zdań za dużo”, a Wojciech Olejniczak z SLD zarzucił mu demolowanie polskiej polityki zagranicznej.
Stanowisko prezydenta Czech Vaclava Klausa pochwalił Dmitrij Miedwiediew
Sprawa Gruzji podzieliła także elity w Kijowie. Premier Julia Tymoszenko, oskarżona przez otoczenie prezydenta Wiktora Juszczenki o celowe milczenie w sprawie Gruzji, przerwała urlop na Sardynii i wróciła wczoraj do kraju.