Około 7 miliardów dolarów zamierza wyłożyć rząd Zjednoczonych Emiratów Arabskich, by wejść w posiadanie wprowadzanego dopiero do amerykańskich arsenałów systemu, podał Reuters, powołując się na źródła w amerykańskim Kongresie. Wniosek w tej sprawie ma wpłynąć do Kongresu w najbliższym czasie i jeśli ten nie wyrazi sprzeciwu w ciągu 30 dni, kontrakt może zostać sfinalizowany.
Byłaby to pierwsza zagraniczna sprzedaż THAAD (skrót od angielskiego Terminal High Altitude Area Defense) systemu przeznaczonego do obrony przed rakietami krótkiego i średniego zasięgu. THAAD będzie w stanie zestrzeliwać pociski na znacznie większej wysokości i na znacznie szerszym obszarze niż baterie Patriot. Producentem wyrzutni jest koncern Lockheed Martin, ten sam, z którego taśm zeszły myśliwce F-16 przeznaczone dla polskiego lotnictwa.
Jeśli zakup THAAD dojdzie do skutku, najbardziej rozczarowani będą rosyjscy producenci systemu antyrakietowego S-400 Triumf, którzy także zabiegali o zamówienie z Abu Zabi.
Zjednoczone Emiraty pierwszy raz przymierzały się do zakupu nowego systemu obrony przeciwrakietowej pod koniec lat 90., gdy ich głównym zmartwieniem był reżim Saddama Husajna w Iraku.
Po amerykańskiej inwazji na Irak problem zniknął. Wkrótce jednak pojawił się nowy: Iran. Według amerykańskich źródeł Teheran rozbudowuje i regularnie testuje swój arsenał rakietowy. Jego rakiety Szahab-3 zdolne są do rażenia celów w promieniu około 2 tysięcy kilometrów, prowadzone są też prace nad pociskami dalekiego zasięgu Szahab-4 i Szahab-5.