Ciężar kampanii wyborczej demokratów zdecydowanie spoczywa na barkach Baracka Obamy. To on jeździ z wiecu na wiec, przemawia, ściska ręce, wytyka błędy przeciwnikom, zagląda uczniom do zeszytów, a klientom restauracji w talerze, fotografuje się z dziećmi i robi to wszystko, co - poza prezentacją walorów merytorycznych oraz programu - należy czynić w kampanii. Jego "running mate" Joe Biden pozostaje w cieniu.
U republikanów jest inaczej. John McCain i Sarah Palin kroczą ramię w ramię. Gubernator Alaski wysuwa się nawet na plan pierwszy, przyciągając szczególną uwagę mediów i odbierając Barackowi Obamie pozycję głównego "celebryty" tegorocznej kampanii.
Wybierając Bidena, Obama chciał wyposażyć demokratyczny prezydencki tandem w przymioty, których brak jemu samemu wytykano: doświadczenie polityczne i znajomość problematyki międzynarodowej. Joseph Biden pół życia spędził w Senacie. Uchodzi za wielki autorytet w sprawach międzynarodowych. Ma doskonałe kontakty w wielu krajach i osobiście zna wielu światowych przywódców. Jego wiedzę i dążenie do kompromisów doceniają nawet polityczni przeciwnicy.
Sarah Palin sugeruje jednak, że Obama być może zmienił zdanie i wolałby mieć u swego boku jako kandydata na wiceprezydenta barwną, charakterystyczną kobietę. Dziennikarz ABC zapytał panią gubernator, czy Obama powinien był wskazać Hillary Clinton. - Myślę, że on teraz żałuje, iż tego nie zrobił - odparła Palin, wychwalając "determinację, odwagę i wdzięk", z jakim była pierwsza dama radziła sobie z "ciężkim ostrzałem" w czasie prawyborów. Szacunek dla Clinton wyraził niedawno sam Biden, który na jednym ze spotkań wyborczych przyznał, że mogłaby ona być nawet "lepszym kandydatem".
Joe Liebermana i Johna Edwardsa, demokratycznych kandydatów na wiceprezydenta w dwóch ostatnich (przegranych) wyborach, sympatycy tej partii oceniali jako zbyt pasywnych w atakach na przeciwnika. Ta rola trudna może się okazać także dla Joe Bidena, od dawna zaprzyjaźnionego z Johnem McCainem. A stratedzy Partii Demokratycznej zapowiadają ostrą walkę. "Dziś jest pierwszy dzień reszty kampanii. Odpowiemy szybko i z furią na ataki Johna McCaina i podejmiemy z nim walkę" - zapowiedział w piątkowym oświadczeniu kierujący kampanią David Plouffe. Podkreślił, że "rola Bidena w tych wysiłkach będzie zasadnicza", m.in. w "odpieraniu kłamstw naszych przeciwników".