Sąd Kasacyjny przychylił się do wniosku 9 ofiar z trzech toskańskich miasteczek (Civitella, Cornia i San Pancrazio), gdzie 29 czerwca 1944 Niemcy wymordowali 203 mężczyzn, kobiety i dzieci – i orzekł, że państwo niemieckie powinno wypłacić im kwotę 800 tys. euro (ponad 2 mln złotych). Rozstrzelanie Włochów było zemstą za wcześniejsze zabicie trzech niemieckich żołnierzy przez włoskich partyzantów. Włosi, spodziewając się tego, najpierw uciekli ze swych miejscowości. Potem jednak Niemcy zapewnili ich, że nic im się nie stanie – wrócili więc na tradycyjny festiwal świętych Piotra i Pawła. I wówczas nastąpił atak. Włochów zabijano, znaleziono później pokawałkowane ciała.

Wcześniej sprawa toczyła się we włoskim sądzie wojskowym. Augusto Dossena reprezentujący rząd RFN argumentował, że pozew winien być oddalony w związku z umowami niemiecko-włoskimi z 1947 i 1961 r. Powiedział, że Berlin uznaje „odpowiedzialność żołnierzy i oficerów za popełnienie zbrodni wojennych”, ale ocenił, iż kwestionowanie owych umów doprowadzi do „otwarcia puszki Pandory”. Sąd pierwszej instancji przychylił się jednak do wniosku poszkodowanych.

Sprawa odszkodowań pojawiła się w związku z procesem sierżanta Maxa Josefa Milde, żyjącego w Niemczech (jego adresu nie zdołano ustalić), oskarżonego o zbrodnie wojenne we Włoszech i skazanego zaocznie na dożywotnie więzienie.

W czerwcu Sąd Kasacyjny orzekł, że Berlin musi zapłacić odszkodowanie 50 wysłanym do obozu pracy Włochom. W orzeczeniu stwierdzono, iż „RFN nie ma prawa uznać się za wyłączoną spod jurysdykcji włoskich sądów”.