Rozmawiamy z Barackiem o wszystkim, ale nie jestem jego doradcą politycznym – mówiła przed wyborami. W przeszłości pierwsze damy Ameryki wywierały jednak większy lub mniejszy wpływ na politykę mężów. Najaktywniejszą gospodynią Białego Domu była Eleonora Roosevelt (w latach 1933 – 1945). Jej zdanie zaważyło na zaangażowaniu się USA w drugą wojnę światową. Jako szefowa komisji redagującej Powszechną deklarację praw człowieka prezentowała ją na forum ONZ trzy lata po śmierci męża. Betty Ford (1974 – 1977) wywołała burzę, popierając aborcję. Zerwała też z zasadą dyskrecji na temat intymnych spraw pierwszej pary Ameryki, oświadczając publicznie, że ma raka piersi.

Rosalynn Carter (1977 – 1981) mąż posyłał z misjami do Ameryki Łacińskiej. Jej następczynie Nancy Reagan (1981 – 1989) i Barbara Bush (1989 – 1993) ograniczyły się do działalności charytatywnej, za to Hillary Clinton (1993 – 2001) jako pierwsza żona eksprezydenta została panią senator i jako pierwsza kobieta w USA ubiegała się o nominację prezydencką. Laura Bush zachęcała dzieci do czytania, wspierała biblioteki, walczyła z chorobami serca i promowała prawa Azjatek, Arabek i Afrykanek do opieki medycznej i wykształcenia.

Nie wiadomo, którą z poprzedniczek zechce naśladować 44-letnia Michelle Obama. Czarną Jackie Kennedy ochrzczono ją trochę na wyrost. Trudno będzie jej dorównać najpopularniejszej pierwszej damie USA stylem, wdziękiem i elegancją. Już spadła na nią lawina krytyki za sukienkę – czarną, z krwistoczerwoną plamą na przodzie – którą nosiła podczas nocy wyborczej. Gdyby od tego zależało zwycięstwo Obamy, przegrałby – 65 proc. internautów uznało sukienkę za ohydną.