We wtorkowy wieczór ścieżki Baracka Obamy i Henrietty Hughes niespodziewanie się zeszły podczas wiecu w Fort Myers na Florydzie, jednym z najciężej dotkniętych kryzysem rejonów w całym kraju. Aż 12 procent tamtejszych domów już zostało lub może zostać przejętych przez banki. W ostatnim roku bezrobocie wzrosło o 12 tysięcy – jedną piątą ludności miasta.
Prezydent przyjechał tam, by przekonywać miejscową ludność i telewidzów w całym kraju o konieczności jak najszybszego przyjęcia programu ratunkowego dla amerykańskiej gospodarki. Ona przyszła, by poprosić go o ratunek.
– Jestem w wielkiej potrzebie, jestem bezrobotna i bezdomna, mam bardzo mały samochód, w którym mieszkam wraz z rodziną. Potrzebujemy własnej kuchni i własnej łazienki. Proszę o pomoc – powiedziała prezydentowi, stojąc w pierwszym rzędzie w wypełnionej po brzegi sali. 61-letnia pani Hughes przez wiele lat walczyła z rakiem, tracąc pracę i środki do życia. Utrzymywał ją mieszkający z nią syn Corey, który pracował niegdyś jako informatyk. W 2002 roku Corey stracił jednak pracę, a rok później musiał się wraz z matką wyprowadzić z domu, gdy się okazało, że nie stać ich na spłatę kredytu. Od tamtej pory mieszkali razem w samochodzie.
Obama wzruszył się słowami kobiety, zszedł ze sceny, pocałował ją i obiecał, że po spotkaniu ktoś z jego ludzi się z nią skontaktuje. Od tamtej chwili pani Hughes stała się bohaterką mediów.
Ledwo zdążyła się wydostać z potrzasku dziennikarzy, którzy otoczyli ją po zakończeniu spotkania, pani Chene Thompson, żona lokalnego polityka (co ciekawe, republikanka), zaproponowała jej, by wraz z synem wprowadziła się do należącego do niej pustego domu na tak długo jak będzie chciała. – Nie trzeba być politykiem, by stworzyć własny program stymulacyjny. To nasz własny miniprogram dla osoby, której nie znaliśmy, a teraz stała się przyjacielem. Każdy z nas może jakoś pomóc drugiemu człowiekowi, zawsze – wyjaśniła pani Thompson, występując wczoraj wraz ze swą nową lokatorką w programie CNN.