– Śmierć dyktatorowi! – skandował tłum, który najpierw gromadził się w centrum miasta, a potem rozlał na pobliskie ulice. Przy placu i meczecie Grand Mossala zebrało się kilka tysięcy Irańczyków. Na znak solidarności z opozycją kierowcy samochodów naciskali na klaksony. Ludzie podnosili ręce do góry i pokazywali znak zwycięstwa.
Milicja natychmiast odpowiedziała gazem łzawiącym i pałkami. Niektórzy milicjanci na motorach wjeżdżali w tłumy demonstrantów. Obyło się bez ofiar. A wszystko zaczęło się od planowanego na wczoraj spokojnego spotkania na cmentarzu Beheszt-e Zahra. Dokładnie 40 dni po tym, jak milicja religijna postrzeliła w serce 26-letnią studentkę Nedę Agha Soltan. Zdjęcia konającej kobiety obiegły wtedy cały świat. A Neda natychmiast stała się symbolem irańskich protestów, jakie wybuchły w czerwcu, po wyborach prezydenckich, które opozycja uważa za sfałszowane.
Przywódców opozycji na cmentarz zaprosiła matka Nedy. Mir Hosejn Musawi i Mehdi Karubi, którzy w wyborach chcieli pokonać obecnego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada, nie wahali się z odpowiedzią. Podobnie jak 2 tysiące innych opozycjonistów. Wszyscy, ignorując zakaz jakichkolwiek zgromadzeń, stawili się wczoraj na cmentarzu. Do grobu Nedy jednak nie dotarli.
Musawi natychmiast został otoczony przez milicję. – Musawi! Musawi! – skandował tłum. Ktoś wzywał rząd do ustąpienia. – Dziś jest dzień żałoby – krzyczeli Irańczycy.
Według świadków milicjantów były setki. Pałkami, kijami, nawet pasami zaczęli atakować demonstrantów. Kilka lub kilkanaście osób zostało aresztowanych. Wśród nich prawdopodobnie znany reżyser Dżafar Panahi wraz z rodziną. Wtedy w kierunku milicji poleciały kamienie.