Podobnie było w okolicach Maratonu. Pilnie ewakuowano mieszkańców 150 domów, a także pacjentów z dwóch szpitali dziecięcych oraz dzieci z letniego obozu. Zagrożone jest muzeum miejskie. Lokalne władze twierdzą, że strażacy nieumiejętnie gasili pożar. – Nie zorientowali się, gdzie się najbardziej pali, i nie wysłali na czas swych jednostek – mówił mer Spyros Zagaris.
Według premiera Grecji „sytuacja jest ciężka, a ogromny wysiłek (gaszenia pożarów – przyp. red.) trwa”. Wsparcie w postaci dwóch specjalnych samolotów posłała Francja, a śmigłowiec straży pożarnej wysłał Cypr.
W niedzielę walki z żywiołem trwały w rejonie czterech miast – obok wspomnianych wyżej, także koło Stamata, Rodopi i Dionysos. Strażaków wspierali mieszkańcy zagrożonych domów, używając wiader z wodą. W nocy trzeba było jednak przerwać loty samolotów gaszących ogień, co utrudniło akcję.
Pożar wybuchł w piątek wieczorem koło wsi Grammatiko, 40 km na północny wschód od Aten. Błyskawicznie rozprzestrzenił się w okolicznych lasach. Nie ma ofiar w ludziach, ranny został jeden strażak.
[i]—ap, reuters[/i]