W liście do przewodniczących konferencji episkopatów kardynał Zenon Grocholewski skrytykował próby marginalizacji lekcji religii i zastępowania ich zajęciami z etyki
czy religioznawstwa. Hieracha stwierdził, że często podyktowane jest to względami ideologicznymi, a w praktyce prowadzi do relatywizmu bądź obojętności religijnej. Upomniał się w imię wolności religijnej o prawo rodziców do decydowania o formacji religijnej swoich dzieci. Dodał, że w demokratycznym państwie obowiązkiem szkoły jest zapewnić uczniom nauczanie religii, a o tym, jak nauczać wiary katolickiej, powinien decydować Kościół.
Choć list skierowany jest do przewodniczących wszyst- kich episkopatów, we Włoszech uznany został za głos w toczącej się tu od kilku tygodni debacie. 11 sierpnia Sąd Administracyjny uznał, że ocena z religii nie może być wliczana do średniej ocen i mieć wpływu na wyniki egzaminu maturalnego, a jej nauczyciele nie mogą na pełnych prawach uczestniczyć w posiedzeniach rad pedagogicznych, na których oceniane są postępy uczniów w nauce. Pozew w tej sprawie wniosły 24 organizacje ateistyczne, islamskie, judaistyczne i chrześcijańskich wyznań niekatolickich, skarżąc się, że to dyskryminacja, bo szkoły oferują wyłącznie nauczanie katolickie. Sąd przyznał im rację, motywując wyrok świeckim charakterem państwa, prawem do wolności sumienia i swobodą wyznania.
[wyimek]Rodzice mają prawo do formacji religijnej swoich dzieci[/wyimek]
Problem w tym, że na lekcje religii katolickiej, nieobowiązkowe również w szkołach katolickich, uczęszcza 91 proc. uczniów. Wyrok sądu wywołał więc głośne protesty rodziców i uczniów, którzy twierdzą, że to właśnie oni są dyskryminowani przez krzykliwą, zideologizowaną i marginalną mniejszość. Minister edukacji zdecydowała, że zmian nie będzie, i zaskarżyła wyrok do Rady Stanu.