Sędziowie rozpatrywali skargę czterech mieszkańców Chicago, którzy zaskarżyli wprowadzony przez władze miasta zakaz posiadania broni. Politycy wprowadzili ten przepis w 1982 roku, mając nadzieję, że dzięki niemu łatwiej będzie stłumić panującą w mieście przemoc. Gangi wciąż jednak panoszą się na ulicach, a w strzelaninach giną kolejne osoby. Zwolennicy posiadania broni skarżyli się więc, że bez pistoletu nawet w swoich domach są bezbronni wobec bandziorów. Burmistrz Richard Daley ostrzegał jednak, iż zniesienie zakazu zwiększy przestępczość.
[srodtytul]McDonald górą[/srodtytul]
Sąd Najwyższy uznał wczoraj obowiązujący w Chicago zakaz za sprzeczny z konstytucją. W 45-stronicowym uzasadnieniu wyroku sędziowie stwierdzili, że Druga Poprawka gwarantuje każdemu prawo do posiadania broni w celu samoobrony, niezależnie od miejsca, w którym mieszka. Oznacza to, że władze federalne, stanowe i lokalne nie mogą zabraniać mieszkańcom trzymania w domu pistoletu.
– Jestem bardzo szczęśliwy, bardzo szczęśliwy – mówił po ogłoszeniu wyroku 76-letni Otis McDonald, który wraz z trojgiem innych mieszkańców Chicago pozwał miasto. Jego zdaniem taki wyrok da przestrzegającym prawo ludziom szansę na obronę przed “dilerami narkotyków i gwałcicielami w całych Stanach Zjednoczonych”.
– To wielka chwila w amerykańskiej historii – cieszył się też Wayne LaPierre z Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (NRA) walczącego o prawa producentów, sprzedawców i posiadaczy broni. Akcje producentów broni zdrożały zaś po wyroku o kilka procent. Komentatorzy spodziewają się bowiem, że sądy federalne zaleje fala pozwów zwolenników prawa posiadania broni, którzy mogą zaskarżyć np. przepisy ograniczające to prawo w Los Angeles czy San Francisco.