[i]Korespondencja z Berlina[/i]
Jak najbardziej. Służby specjalne mogą się także zajmować działalnością deputowanych Bundestagu – orzekł wczoraj Federalny Sąd Administracyjny RFN. Zastrzegł jednak, że służby nie mogą używać w tych przypadkach wszystkich dostępnych środków, lecz muszą ograniczyć swą działalność do zbierania ogólnodostępnych informacji. Sąd rozpatrywał rewizję jednego z liderów postkomunistycznego ugrupowania Die Linke, Bodo Ramelow.
Die Linke to Lewica, partia powstała niespełna trzy lata temu z połączenia wschodnioniemieckich postkomunistów oraz dysydentów z zachodniej części kraju. Jest obecnie czwartą (po CDU, SPD i FDP) najsilniejszą partią reprezentowaną w Bundestagu. Wielu jej liderów jest pod stałą obserwacją Urzędu Ochrony Konstytucji, niemieckiego kontrwywiadu. – To zwykłe szpiclowanie, niezgodne z konstytucją – twierdzi Ramelow. Wygrał już kilka procesów i zgodnie z orzeczeniami sądów nie może być inwigilowany.
Sądy niższego szczebla nie dopatrzyły się jednak żadnych przeciwwskazań do obserwacji Die Linke jako partii w celu stwierdzenia, czy nie dąży do obalenia porządku konstytucyjnego RFN. Potwierdził to wczoraj sąd federalny. „Obserwacja ma związek z naszą historią” – pisał wczoraj „Süddeutsche Zeitung”, przypominając, do czego doprowadziła Niemcy partia nazistowska oraz jak funkcjonował reżim SED w byłej NRD. Szef Urzędu Ochrony Konstytucji Heinz Fromm nigdy nie wątpił, że jego organizacja ma mandat do obserwacji „wszelkich postaci ekstremizmu politycznego”.
Za taki uchodzi cel, do którego dąży „Kommunistische Platform” (Platforma komunistyczna), jedna z kilku organizacji działających w ramach Die Linke. „Pierwszym etapem jest ustanowienie społeczeństwa komunistycznego, w którym środki produkcji są własnością całego społeczeństwa” – czytamy w manifeście Platformy. – Oznacza to, że pragniemy przezwyciężyć kapitalizm, ale drogą legalną – tłumaczy „Rz” Sara Wagenknecht, szefowa Platformy Komunistycznej. Otrzymała właśnie oficjalne potwierdzenie kontrwywiadu, że jest pod obserwacją. Nie wie jednak, czy jest śledzona i czy podsłuchiwane są jej rozmowy telefoniczne. Kontrwywiad twierdzi, że nie i że, podobnie jak w przypadku Bodo Ramelow, gromadzi jedynie ogólnodostępne materiały na jej temat.