Jak powiedział, jest „zły” z powodu braku postępu w negocjacjach w tej sprawie. Najwyraźniej, aby przypodobać się gospodarzom, którzy ostatnio silnie wspierają Palestyńczyków, nazwał też Strefę Gazy „obozem więziennym”.

Turcja zaczęła rozmowy z Unią w 2005 r., ale jeżeli w ogóle zostanie przyjęta, to nie wcześniej niż za dziesięć lat. Paryż i Berlin wskazują jako przeszkodę m.in. nieuznawanie przez Ankarę Cypru, który jest członkiem UE. Największy, choć nie- oficjalny, sprzeciw budzi jednak to, że przyjęcie Turcji byłoby przyjęciem ponad 70 mln muzułmanów.