Na taśmie wideo przesłanej wczoraj BBC ETA stwierdza, że dla Kraju Basków nadszedł moment, w którym możliwe są zmiany polityczne. Zobowiązuje się, że „nie będzie już prowadzić akcji zbrojnych”. Władze Hiszpanii podeszły do tego oświadczenia z ogromnym sceptycyzmem. Według polityków cytowanych przez „El Mundo” premier José Zapatero uznał ten „gest” za niewystarczający.
– Jego zdaniem to za mało – mówili rozmówcy hiszpańskiego dziennika. – ETA musi wiedzieć, że w jej sytuacji nie może stawiać warunków. Jedynym gestem, jakiego się od niej oczekuje, jest definitywne złożenie broni – dodawali.
Terroryści nie mogą liczyć na ustępstwa ze strony rządu. Hiszpańscy komentatorzy zwracają zresztą uwagę, że ETA nie sprecyzowała nawet, ile potrwa zawieszenie broni, i zastrzegła, że zakończenie konfliktu będzie możliwe „dopiero, gdy zostaną uznane i zagwarantowane prawa narodu baskijskiego”. To każe podejrzewać, że przyparta do muru przez siły bezpieczeństwa Hiszpanii i Francji organizacja próbuje jedynie zyskać na czasie, by się pozbierać po serii porażek.
Robiła to już wcześniej. A gdy znów była gotowa do ataku, zrywała kolejne zawieszenie broni pod pretekstem, że władze nie odpowiedziały na jej pojednawcze gesty. Tak było w 2006 roku, gdy po pół roku pokoju przeprowadziła zamach na madryckim lotnisku (zginęły dwie osoby).
Na nagraniu przekazanym BBC widać trzy zamaskowane postacie. Jedna z nich, kobieta, odczytuje komunikat. Dowiadujemy się z niego, że już kilka miesięcy temu ETA postanowiła zaprzestać akcji zbrojnych, by „zapoczątkować proces demokratyczny”. Wzywa hiszpański rząd do negocjacji w sprawie przyszłości Basków. Przekazuje tym razem komunikat nie baskijskojęzycznym mediom, ale BBC, bo chce, by międzynarodowa wspólnota wzięła udział w szukaniu „trwałego, sprawiedliwego i demokratycznego rozwiązania” dla Basków.